PIP zbadał przyczyny śmierci energetyka

31

Pracownik EnergiiPro, który na początku tego roku zmarł rażony prądem o napięciu 20 tysięcy woltów, naruszył podstawowe zasady organizacji pracy – stwierdziła po kontroli Państwowa Inspekcja Pracy z Legnicy. Jednak, jak zastrzega inspektor zajmujący się sprawą, nie można całą winą obarczać ofiary wypadku.

 

PIP zwrócił się do firmy, w której pracował 37-latek, o ponownie ustalenie przyczyn wypadku. Firma ma na to 30 dni.

– Poszkodowany naruszył zasady organizacji pracy, czyli między innymi nie skontrolował swojego miejsca pracy – wykonywał czynności w miejscu pod napięciem bez sprawdzenia, czy prąd został odłączony – mówi Ewa Marynowska, inspektor, która badała przyczyny wypadku w EnergiiPro. – Pracował sam, a powinien poczekać na kolegę – dodaje.

Jednak PIP stwierdził, że przyczyny wypadku są bardziej złożone i nie można winić za niego jedynie pracownika spółki. Inspektor zakwestionował również samą organizację pracy w firmie, stwierdzając, że mogła doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji.

Mężczyzna, który zginął rażony prądem, sam przygotowywał sobie bowiem miejsce pracy i je odbierał. Zabrakło osoby, która sprawdziłaby, czy odpowiednio się zabezpieczył i czy na pewno odłączył prąd.


POWIĄZANE ARTYKUŁY