Pijany górnik pobił ratowników i zniszczył karetkę

9835

Zaczęło się karczmy na cechowni przy ZG Rudna w Polkowicach, a skończyło w areszcie – pijany górnik zaatakował bowiem ratowników, którzy przyjechali udzielić mu pomocy medycznej, pobił też policjantów i zniszczył karetkę. Mężczyzna przyznał się już do winy i poddał dobrowolnej karze.

Sytuacja miała miejsce 24 listopada. Pracownicy Zakładów Wzbogacania Rud świętowali wtedy Barbórkę. Około godziny 22.00 do Centrum Powiadamiania Ratunkowego wpłynęło zgłoszenie, że jeden z uczestników biesiady został pobity i leży na chodniku. Sytuację szczegółowo opisały na swoim facebookowym profilu Zespoły Powiadamiania Ratunkowego Polkowice.

Zdarzenie potwierdza aspirant sztabowy Sylwia Serafin, oficer prasowy KPP Lubin. – Zespół Pogotowia Ratunkowego w Polkowicach przyjechał na ulicę Dąbrowskiego, by udzielić pomocy medycznej jednemu z uczestników tej imprezy. Na miejscu okazało się, że mężczyzna chwilę wcześniej stracił przytomność, ratownicy zdecydowali zatem, by przetransportować go do szpitala w Lubinie – informuje asp. sztab. Sylwia Serafin, oficer prasowy KPP Lubin.

– Już w trakcie udzielania pomocy 50-latek zachowywał się agresywnie, zatem konieczne było wsparcie policjantów z Polkowic. Po zbadaniu go, ratownicy zdecydowali o przewiezieniu  mężczyzny do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Podczas transportu pacjent groził załodze pogotowia pozbawieniem życia, zaczął się szarpać, demolować specjalistyczny sprzęt medyczny. Uderzył ratowniczkę medyczną i drugiego ratownika, którzy znajdując się w niebezpieczeństwie, zmuszeni byli zatrzymać karetkę i wezwać pomoc – dodaje.

Na miejsce oficer dyżurny natychmiast wysłał patrole prewencji. W trakcie interwencji podjętej przez funkcjonariuszy, polkowiczanin był cały czas bardzo agresywny zarówno do policjantów, jak i do medyków. Naruszył nietykalność cielesną policjantki, cały czas znieważając funkcjonariuszy i ratowników. Mężczyzna został przewieziony na Szpitalny Oddział Ratunkowy przez patrol policji z Lubina, ponieważ personel medyczny z powodu odniesionych obrażeń, nie był w stanie kontynuować realizacji zlecenia i dalszego dyżuru.

50-latek trafił na SOR, a stamtąd prosto do aresztu. Badanie alkomatem wykazało, że był pijany. Po wytrzeźwieniu usłyszał cztery zarzuty. Będzie odpowiadał za uszkodzenie ciała ratowników medycznych, podczas wykonywania przez nich obowiązków służbowych, kierowanie do nich gróźb karalnych w postaci pozbawienia życia, zniszczenie mienia oraz naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszki i znieważenie interweniujących policjantów.

 – Mężczyzna podczas przesłuchania wyraził skruchę za swoje zachowanie. Poddał się również dobrowolnie karze zaproponowanej przez prokuratora Prokuratury Rejonowej w Lubinie, tj. łącznej kary 1 roku pozbawienia wolności z warunkowym jej zawieszeniem na okres 2 lat próby, obowiązek informowania sądu o przebiegu okresu próby pisemnie, raz na kwartał, zadośćuczynienie za doznaną krzywdę w kwotach po 5 tysięcy złotych na rzecz funkcjonariuszy pogotowia ratunkowego i po tysiąc złotych dla interweniujących policjantów, a także obowiązek naprawienia w całości szkód wyrządzonych w karetce, poprzez zapłatę kwoty 30 tysięcy złotych oraz uiszczenie kosztów sądowych i opłat. Dodatkowo mężczyzna zapłacił już poręczenie majątkowe w wysokości 50 tysięcy złotych.

Marek Gorczyński, zastępca dyrektora ds. medycznych w Pogotowiu Ratunkowym w Legnicy przyznaje, że to nie pierwsza sytuacja, kiedy ratownicy przyjeżdżają, by pomóc, a spotykają się z agresją. Takie zachowania należy piętnować.

– Niestety, jest to ryzyko wpisane w zawód ratownika. Jadąc na interwencję, każdy stan pacjenta traktujemy jako stan chorobowy, czasem spowodowany chorobą, czasem alkoholem czy innymi używkami, ale zawsze stan chorobowy. Oby było ich jak najmniej, ale niestety wciąż się zdarzają. Ten pacjent rzeczywiście był agresywny i zaatakował naszych ratowników, którzy odnieśli obrażenia. Jesteśmy w kontakcie z policją, sytuacja jest w trakcie wyjaśniania – podsumowuje dyrektor Gorczyński.


POWIĄZANE ARTYKUŁY