– Zagłębie Lubin, którego jestem prezesem nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek procederem korupcyjnym. To zupełnie nowa spółka. W prowadzonym przeze mnie od 2006 roku klubie nie ma tolerancji dla korupcji –zapewnia Robert Pietryszyn, prezes Zagłębia Lubin.
Taką odpowiedź otrzymaliśmy od agencji PR, reprezentującej klub, na informacje, które ukazały się w Przeglądzie Sportowym sugerujące, że mistrz Polski może zostać zdegradowany za kupienie sześciu meczów ligowych w sezonie 2003/2004. – Proceder, któremu przygląda się prokuratura, miał miejsce kiedy prezesem spółki był Jerzy F. Od kiedy jestem prezesem, Zagłębie Lubin jest zupełnie inną, działająca zgodnie z prawem i zasadami fair play spółką. Nie mamy nic wspólnego z indywidualnymi poczynaniami byłych pracowników klubu – podkreśla Pietryszyn. – W sprawie „afery korupcyjnej” zwróciliśmy się do prokuratury o nadanie nam statusu pokrzywdzonego. Prokuratura, po wnikliwej analizie dokumentów stwierdziła, że odnośnie Zagłębia Lubin nie ujawniono okoliczności, które wskazywałyby na uzasadnione podejrzenie popełnienia takich przestępstw, które w sposób bezpośredni naruszałyby lub zagrażałyby dobru prawnemu Spółki. Oznacza to, że Zagłębie jako klub, nie było zaangażowane w bezprawne działania – twierdzi prezes. – Czekamy na wyrok sądu w tej sprawie. Wierzę w ludzi z którymi pracuję, dlatego jestem spokojny. Powtórzę jeszcze raz – obecne Zagłębie z korupcją nie ma, nie miało i nigdy nie będzie mieć nic wspólnego – dodaje Pietryszyn.