Pieszo z kotem przez Polskę

2671

Do Lubina dotarł niezwykły tandem – Jacek Balcerak i kot Parys wędrują pieszo przez Polskę ze wschodu na zachód, po drodze opowiadając historię 14-letniej Kingi, cierpiącej na artrogrypozę. Chcą w ten sposób zebrać pieniądze na operację nastolatki. – Wspólne działanie przynosi efekty. Jest szansa zmienić tej dziewczynie życie, stąd nasza droga – mówi pan Jacek.

Są w trasie już 26 dni. Pan Jacek wyruszył z miejscowości Sławatycze i zmierza do Tuplic. Całą drogę, około 800 km, przemierza pieszo, ciągnąc za sobą Parysówkę: rikszę, w której podróżuje jego towarzysz – kot Parys. Chce, by jak najwięcej osób usłyszało o Kindze. Zresztą nie pierwszy raz wyruszył w taką wyprawę.

– Rok temu poznałem 14-letnią Kingę, mieszkającą w Szadkach w województwie łódzkim, która cierpi na artrogrypozę, czyli wrodzoną sztywność stawów. Kinga nie mogła zginać kolan, cały czas jeżdżąc na wózku miała wyprostowane nogi. Pomyślałem, że jeśli zrobię coś większego, to uda się zebrać potrzebną na operację kwotę. Postanowiłem przepłynąć dla niej Wisłę. Było trochę za mało, więc później przeszedłem wybrzeże Bałtyku: ze Świnoujścia na Hel. Udało się. Kinga jest już po operacji i może zginać kolana – wyjaśnia pan Jacek.

Ale aby Kinga mogła stanąć na własnych nogach, potrzebuje jeszcze jednej operacji, tym razem stóp. I właśnie zgromadzenie pieniędzy na ten zabieg jest celem obecnej wyprawy pana Jacka. W sobotę powinien dotrzeć do celu, ale wciąż do zamierzonej kwoty sporo brakuje, bo 270 tys. zł. Wierzy jednak, że się uda.

– Zależy nam na tym, by jak najwięcej osób wiedziało o Kindze. Bardzo wierzę, że jest szansa, aby zebrać te pieniądze i że damy Kindze szansę na nowe życie, że będzie mogła oglądać świat nie tylko z perspektywy wózka, ale własnych nóg – dodaje.

Pieniądze na operację Kingi można wpłacać poprzez stronę zrzutka.pl TUTAJ.

Swoją wyprawę pan Jacek na bieżąco opisuje na profilu na Facebooku W butach z kotem. Czasem kilka słów dorzuca również sam Parys. Tego kota pan Jacek otrzymał od Kingi, której chce pomóc.

– Parys jest już zatwardziały w bojach. Na przełomie maja i czerwca przeszliśmy Polskę z Przemyśla do Świnoujścia dla Darii i Justyny. To dwie dziewczyny, na których operację zbieraliśmy. Też była duża kwota i się udało, więc to działa. Wtedy przeszliśmy ponad tysiąc kilometrów w 37 dni, więc Parys jest już zawodowcem, długodystansowcem. Kawał Polski widział. Myślę, że sporo może powiedzieć o naszych ludzkich zachowaniach – uśmiecha się pan Jacek. – To jest bardzo dobry przyjaciel, bardzo dobrze znosi jazdę w wózku, którym go transportuję. Wbrew pozorom lubi spanie w namiocie, bo jak tylko rozłożę namiot, on po 30 sekundach już sobie mości miejsce – mówi.

Niezwykły tandem zawsze nocuje w namiocie. Dziś spotkaliśmy tę parę w lesie w gminie Ścinawa, gdzie spędzili noc. Pan Jacek przyznaje, że w tym roku spał już około 100 nocy w namiocie. Śmieje się, że teraz to w łóżku męczy się niemiłosiernie.

Napotkani ludzie reagują na tę niezwykłą parę podróżników najpierw zdziwieniem, potem bardzo pozytywnie.

– Mój dzień, to nie jest dzień świstaka, każdy jest inny. Gdy wstaję rano, nie wiem, gdzie będę spał, nie wiem, co mnie spotka podczas tego dnia. Jakbym codziennie miał Gwiazdkę, wiem, że wieczorem będzie prezent, ale nie wiem jeszcze, jaki. To fajnie nakręca – śmieje się.

Po dotarciu do celu pan Jacek zamierza chwilę odpocząć i znowu wyruszyć w drogę, by pomagać dalej.


POWIĄZANE ARTYKUŁY