Pieszo do Kołobrzegu dla podopiecznych TOZ

1570

Wyruszył dziś rano z Górzyna w gminie Rudna, a przed nim aż… 350 km. Dominik Zarzycki wyruszył w „Marsz na cztery łapy” do Kołobrzegu. Dlaczego na cztery łapy? Bo jego celem jest pomoc tym najsłabszym – podopiecznym Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Lubinie.

Dominik Zarzycki pieszo wyruszył dziś do Kołobrzegu/Fot. TOZ Lubin

Podróż Dominika zaczęła się dziś o godzinie 10.00. Spakował plecak, namiot, kilka najpotrzebniejszych rzeczy i ruszył w samotny marsz do Kołobrzegu. – Aż się popłakałam ze wzruszenia, kiedy zgłosił się do nas i powiedział o swoim pomyśle. Przyznał, że od dawna nosił się z takim zamiarem, że chce pomóc naszym podopiecznym. Jesteśmy mu ogromnie wdzięczni, a przy okazji życzymy mu dobrej pogody i pomocnych ludzi na drodze – podkreśla Anita Michalewicz z lubińskiego TOZ.

Jego wyprawie towarzyszy też zbiórka środków na rzecz podopiecznych TOZ oraz rozbudowę powstającego azylu. Internetowa zrzutka „Marsz na cztery łapy” zgromadziła już niemal 700 zł, każdy z nas może dołożyć swoją cegiełkę.

Do Kołobrzegu Dominik zamierza maszerować dziewięć dni. – Dziś, gdy żegnaliśmy go z jego bliskimi, mówił nam, że teraz – póki jest ładna pogoda – chce nadrobić trochę drogi, by dotrzeć do Kołobrzegu zgodnie z planem – dodaje Anita Michalewicz.

Podróżnik ma 29 lat, na co dzień pracuje w Rossmannie.

– Pomysł zrodził się samoistnie już jakieś półtora miesiąca temu, żeby spędzić ten urlopowy czas inaczej niż zwykle. Czułem wewnętrznie, że potrzebuję czegoś innego, aniżeli leżenia na plaży. Chciałem rzucić sobie wyzwanie. Jest to moja pierwsza tak duża wyprawa, a zarazem samodzielna. Przy okazji pomyślałem, że skoro moja wyprawa się odbędzie, to mogę zrobić coś dobrego i zaoferować swoją pomoc dla TOZ Lubin, w ramach której możemy wspólnymi siłami zebrać jakieś środki potrzebne na funkcjonowanie wolontariat i schroniska – mówi nam z trasy Dominik Zarzycki, jednocześnie dodając, że dostaje dużo przychylnych, ciepłych słów od znajomych i nieznajomych, co bardzo mocno buduję i napędza.

– Najbardziej życzę sobie pogody, aby tylko nie padało. Reszta już w moich nogach. I nie mnie należy dziękować. To Ja bardzo dziękuję wszystkim wolontariuszom TOZ w Lubinie za ich wielki wkład i dobre serce – podsumowuje.


POWIĄZANE ARTYKUŁY