Nie tylko blizny, ale trauma z pewnością pozostaną mu na całe życie – 8-latek wyszedł tylko z psem przed blok, a skończył w szpitalu, bo pogryzł go pies sąsiadki. – Nie usłyszeliśmy nawet przepraszam. Kobieta śmieje nam się w twarz, a policja nie robi nic, żeby nam pomóc – denerwuje się mama pogryzionego chłopca. – Może kiedy nagłośni się tę sprawę, ludzie zaczną pilnować swoich zwierząt, nim ucierpi kolejne dziecko – dodaje.
Lewa noga 8-latka w wielu miejscach wymagała zszycia. – Syn ma około 10 szwów. Jedna rana była naprawdę głęboka, dookoła jest też kilka mniejszych. Syn jest bardzo przestraszony – opowiada roztrzęsiona kobieta.
Wszystko wydarzyło się w poniedziałek wieczorem przed jednym z bloków przy ulicy Sportowej. – Syn wyszedł ze swoim psem na dwór przed blok, a ja obserwowałam go z balkonu. Mamy mieszańca, średniego wzrostu – opowiada pani Paulina. – Po chwili do naszego psa podbiegł pies sąsiadki, także mieszaniec. Zaczął go atakować. Syn chciał rozdzielić zwierzęta i wtedy pies sąsiadki go pogryzł – dodaje.
Kobieta natychmiast zawiozła dziecko do szpitala. Tam usłyszała, że zwierzę powinno zostać poddane obserwacji. Konieczna jest też informacja czy było szczepione. – Po powrocie od razu poszłam więc do sąsiadki. Ale ta nie chciała pokazać mi książeczki czy był szczepiony. Śmiała mi się w twarz i powiedziała, że jej pies nikogo nie pogryzł. Przecież widziałam wszystko. Poza tym syn ma całą nogę pogryzioną, to co, sam sobie to zrobił?! – denerwuje się kobieta.
Pani Paulina zgłosiła sprawę na policję. – Ale policja nie wykazała żadnego zainteresowania tym zdarzeniem. Nie ukarała właścicielki psa żadnym mandatem, a ja musiałam na własny koszt wydzwaniać do dzielnicowego, aby ten sprawdził czy pies był szczepiony. To jakiś absurd! – uważa.
W końcu okazało się, że pies był szczepiony. Następnego dnia dowiedział się tego dzielnicowy. – Chociaż tyle dobrze. Tylko lekarz mówił mi, że zwierzę musi być obserwowane przez weterynarza, a tutaj też nie mogę liczyć na policję. Nie zrobili nic w kierunku skierowania na obserwację psa, który pogryzł mojego syna. Sama poinformowałam inspektorat weterynaryjny, dzisiaj idę też do sanepidu – narzeka pani Paulina.
Rzecznik policji Jan Pociecha potwierdza, że takie zgłoszenie rzeczywiście miało miejsce. I tłumaczy, że sprawa rozpatrywana jest według ustalonych procedur. – Lubinianka zgłaszająca sprawę wskazała kto jest właścicielem zwierzęcia, dlatego dzielnicowy od razu dotarł do tej osoby. Właścicielka pokazała książeczkę i okazało się, że pies był szczepiony. Kobieta otrzymała od nas polecenie, by obserwować zwierzę – tłumaczy aspirant sztabowy Pociecha.
Teraz mundurowi będą wyjaśniać okoliczności tego zdarzenia. – Jak doszło do tego pogryzienia i jak poważne obrażenia odniósł chłopiec. Na razie to tyle, co możemy powiedzieć w tej sprawie – dodaje rzecznik.