Po urlopie macierzyńskim mecz z SPR-em Lublin był jej pierwszym pojedynkiem po tak długiej przerwie w rozgrywkach. Klaudia Pielesz wróciła na parkiet Superligi Kobiet. Już na starcie mogła wraz z koleżankami z zespołu świętować po zwycięstwie nad odwiecznym rywalem z Lubelszczyzny. Przed nią sporo pracy, ale jak sama mówi, może być tylko lepiej.
Pojawiła się pani w spotkaniu na szczycie. Jak wiadomo mecze z Lublinem, to zawsze wielka niewiadoma i sporo nerwów. Tym bardziej zwycięstwo na terenie rywala cieszy podwójnie.
Klaudia Pielesz: Zawsze te mecze były bardzo ekscytujące. Zawsze jest w nich więcej adrenaliny. Ja nie ukrywam, że czułam spory stres. To był mój pierwszy mecz po tak długim urlopie macierzyńskim. Myślę, że spotkanie było w naszym wykonaniu bardzo dobre. Pomijając początek, można być zadowolonym. Cieszymy się z wygranej i zrobimy wszystko, aby powtórzyć taki wynik w play-off.
Po dłuższej przerwie powróciła pani na parkiet i od razu można by rzec na głęboką wodę. Jakie były pani pierwsze odczucia w tym spotkaniu?
Klaudia Pielesz: Taki urlop jednak robi swoje. Praktycznie rok się nie ruszałam. Było mi ciężko, ale też nie wyglądało to tak, że wchodzę na parkiet i mam decydować o losach meczu. Po prostu było to moje wejście na przetarcie. Robiłam wszystko co mogłam. Jednak czas leczy rany i myślę, że będzie coraz lepiej.
Styczeń dla zespołu to bardzo dużo grania. Praktycznie mecz za meczem. Pod koniec miesiąca pojedynek z Francuzkami w ramach europejskich pucharów. W środę natomiast zagracie przeciwko Elblągowi w 1/4 Pucharu Polski. Za każdym razem te rozgrywki mają bardzo napięty harmonogram.
Klaudia Pielesz: Dokładnie. Napięty harmonogram i przyzwyczaiłyśmy się do takiego trybu rozgrywek. Nie ukrywam, że jest ciężko, ale teki właśnie jest sport. Zrobimy wszystko, aby ten mecz za meczem po prostu wygrać.
Teraz trochę zejdźmy na sferę prywatną. W zeszłym roku urodziła pani synka. Jak czuję się pociecha? Można powiedzieć, że będzie kiedyś grał w piłkę ręczną w Zagłębiu jak jego mama?
Klaudia Pielesz: Czuje się bardzo dobrze. Czy będzie grał w piłkę ręczną? Nie wiem. Wiem jednak na pewno, że będzie wysokim i potężnym mężczyzną, po rodzicach. Nie ukrywam, że może kiedyś coś znaczyć w sporcie. Bardzo bym tego chciała.
Chodzi z rodzicami na mecze?
Klaudia Pielesz: Tak. Już chodzi.