Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych szykuje się do rozpoczęcia sporów zbiorowych z pracodawcami. Nie wyklucza nawet strajku generalnego, w tym odejścia od łóżek pacjentów. Jak twierdzą pielęgniarki, to jedyny sposób, by rząd wreszcie zwrócił na nie uwagę.
O wszczęciu przygotowań do sporów zbiorowych poinformowała Krystyna Ptok, przewodnicząca OZZPiP, która na wstępie swojego wystąpienia podkreśliła, że sytuacja jest krytyczna. Dodała, że w pierwszych dwóch tygodniach listopada zmarło więcej pielęgniarek niż w pierwszej połowie roku. Przewodnicząca twierdzi, że podjęcie takich działań było koniecznością, a „ignorowanie środowiska zawodowego pielęgniarek i położnych staje się coraz częstsze”.
Jednak główną przyczyną decyzji o wszczęciu sporów zbiorowych, a następnie być może również strajku generalnego, jest zamieszanie wokół tzw. ustawy covidowej, zakładającej stuprocentowe dodatki dla walczących z pandemią. Zgodnie z nowymi regulacjami miał je otrzymać każdy pracownik ochrony zdrowia. PiS chce jednak chce te zapisy zmienić, dlatego ustawa mimo że została już podpisana przez prezydenta, wciąż nie jest publikowana.
– Sejm rozpoczął procedowanie kolejnej zmiany ustawy, którą chce odebrać uchwalone wcześniej dodatki do wynagrodzeń w wysokości 100 proc. dla wszystkich pracowników narażonych na Covid-19. Uważamy, że jest to karygodne. Apelowaliśmy do premiera o powstrzymanie tych zmian, bowiem odebranie tego świadczenia jest nie do utrzymania wizerunkowego dla rządu, który w okresie stanu epidemii najpierw przyznaje dodatki, a później mówi, że była to pomyłka – tłumaczy Ptok.
– Tej kwestii nie załatwiają incydentalne polecenia ministra zdrowia z 4 i 30 września oraz z 1 listopada, dlatego, że różnicują nas na tych, którzy otrzymują te dodatki i na tych, którzy ich nie otrzymują. Na lepszych i na gorszych. Mamy dość ignorowania nas przez kolejny rząd – dodaje przewodnicząca związku.
Środowisko pielęgniarek i położnych żąda zagwarantowania bezpiecznych warunków pracy i wypłatę obiecanych dodatkowych wynagrodzeń za walkę z covid. Domaga się również godziwego traktowania pracowników przez kadrę kierowniczą w podmiotach leczniczych. Jak podkreślają przedstawiciele OZZPiP, służba zdrowia pracuje teraz ponad ludzkie siły, a „stan epidemii i trudna sytuacja społeczna w kraju nie usprawiedliwiają i nie upoważniają nikogo do poniżania pracowników”.
– Wezwaliśmy premiera do natychmiastowej publikacji ustawy z 28 października, bo uważamy, że obecny rząd pod przywództwem premiera Mateusza Morawieckiego stracił zainteresowanie, by ustawa weszła niezwłocznie w życie. Ustawa, którą pierwotnie uważał za fundamentalną w walce z epidemią i głosił to publicznie na wielu konferencjach prasowych – dodaje Krystyna Ptok.
Spory zbiorowe z pracodawcami powinny się rozpocząć w najbliższych dniach. Nie wykluczany jest także strajk generalny. – My nie musimy odchodzić od łóżek. Nas po prostu już przy tych łóżkach brakuje – zauważa szefowa związku.
Pielęgniarka odpowiedziała też na argument polityków, że pandemia to „zły czas na protesty”. – Dla pielęgniarek i położnych nigdy nie był dobry czas, bo zawsze ekipa rządząca mówi, że jest coś ważniejszego od nas – uważa.
O komentarz w tej sprawie oraz o planowane działania w najbliższych dniach zapytaliśmy również Grażynę Kuczyńską, przewodniczącą Międzyzakładowej Organizacji Związkowej OZZPiP w Lubinie.
– Nasz związek zrzesza pielęgniarki i położne w 5 zakładach: RCZ Sp. z o.o. w Lubinie, Lubmed Sp. z o.o. w Lubinie, MCZ SA w Lubinie, MG-ZZOZ w Ścinawie, Ośrodek Alzhmeirowski w Ścinawie. We wszystkich tych placówkach wejdziemy w spory zbiorowe – informuje przewodnicząca.
– Większość naszych postulatów jest taka sama jak w całym kraju. Każdy zakład to inna specyfika, a co za tym idzie będzie inny przebieg sporu i negocjacji z kierownictwem placówki. Nadmieniam, że nie wszyscy pracodawcy w równym stopniu ignorują pielęgniarki i położne i ich potrzeby – dodaje Kuczyńska.