Pech króla nocy

78

Doigrał się dziewiętnastolatek o pseudonimie Złotko. Lubinianin Dawid Z., który wielokrotnie wchodził w ostre konflikty z lubińską policją, stanie przed sądem wraz z 27-letnim bratem Radosławem Z. i 22-letnim kolegą Patrykiem M. W ubiegłym tygodniu prokuratura skierowała przeciwko całej trójce akt oskarżenia.

Wszyscy legitymują się wykształceniem gimnazjalnym. Są bez zawodu. Starsi twierdzą, że utrzymują się z prac dorywczych, choć mają na utrzymaniu po jednym dziecku. Byli już karani m.in. za kradzieże z włamaniem. Radosław Z. opuścił więzienie w lipcu 2010 roku, a Patryk M. dokładnie rok później. Z kolei najmłodszy Dawid nie ma jeszcze potomstwa i kryminalnej przeszłości. Jest na utrzymaniu matki.

Ich wspólna historia zaczęła się pod koniec października ubiegłego roku, kiedy to o godz. 4.35 dwaj bracia wracali z imprezy w towarzystwie dwóch nieustalonych kobiet. Tor jazdy ich BMW zwrócił uwagę policjantów, którzy zatrzymali pojazd do kontroli.

To jednak nie spodobało się rozsierdzonemu Dawidowi Z., którzy rzucił się na legitymujących go funkcjonariuszy. Kopał ich i bił po całym ciele. Policjantkę uderzył w szczękę, a jej koledze poobijał żebra, dłonie i kolano. Ponadto pod adresem mundurowych kierował tzw. groźby karalne. Dziś się do tego nie przyznaje.

Wtedy po raz pierwszy prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o areszt. Bez skutku. Sąd nie widział takiej potrzeby.

Następny incydent miał miejsce kilka dni później. Dawid Z. siedział wtedy za kierownicą audi A8. Mknąc ulicami Lubina nie zatrzymał się do kontroli drogowej. Policjanci dopadli go dopiero we wsi Czerniec. Chłopak spał na tylnym siedzeniu auta i nie zamierzał otworzyć drzwi. Wówczas po raz drugi znieważył funkcjonariuszy. Sąd znów nie widział potrzeby, by aresztować agresora.

Niespełna miesiąc później Dawid Z. – z kupionym dzień wcześniej łomem – poszedł okraść lubińską hurtownię spożywczą. Został nakryty i nic nie zabrał. Zanim uciekł, zdążył jednak uszkodzić drzwi, żaluzje antywłamaniowe, centralę telefoniczną, system monitoringu… Straty oszacowano na około 10 tys. zł.

Chłopak zniknął zanim przyjechała policja, ale na podstawie zeznań świadków ustalono numery rejestracyjne jego samochodu. – Oskarżony twierdził, że w chwili włamania był w innym miejscu, jednak jego alibi się nie potwierdziło – mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Pięć miesięcy temu „Złotko”, wraz z bratem i wspominanym na wstępie kolegą, pojechali na występy gościnne do Chocianowa. Tam, około godz. 2.30, z osiedlowego parkingu próbowali skraść volkswagena passata. Zostali jednak spłoszeni.

Kiedy zatrzymała ich policja, twierdzili, że nie byli na żadnym parkingu, bo właśnie wracają z agencji towarzyskiej z Bolesławca. Dopiero wtedy sąd zdecydował się aresztować nie tylko Dawida Z., ale także jego brata. Obaj panowie do teraz przebywają w areszcie śledczym.

Jedynie Patryk M. przyznał się do winy (zastosowano wobec niego tzw. dozór policyjny). Zresztą ma on na sumieniu jeszcze jedno przestępstwo. Wraz z bratem Dawida Z. włamał się do volkswagena transportera, zaparkowanego przy ul. Skalników w Polkowicach. Wówczas skradli czerwoną walizkę i radio o łącznej wartości 400 zł. Wracając do Lubina zostali zatrzymani przez policję…

Wszystkim lubinianom grozi kara więzienia od roku do 10 lat.

O wyczynach „Złotka” pisaliśmy wielokrotnie:
www.lubin.pl/aktualnosci,16418,uderzyl_policjanta_i_policjantke.html www.lubin.pl/aktualnosci,16542,mlokos_znow_wygrazal_policjantom.html www.lubin.pl/aktualnosci,17093,kolejna_wpadka_mlokosa.html www.lubin.pl/aktualnosci,17142,i_znow_pil_i_jechal.html


POWIĄZANE ARTYKUŁY