Pasażer kontra PKS

28

– Jechałem „trójką” przez obwodnicę o godz. 15.50 z 3,5-letnim synem. Chciałem wysiąść na ul. Legnickiej, jednak kierowca nie otworzył żadnych drzwi. Zrobił to dopiero, gdy staliśmy na światłach. Przed autobusem stały trzy samochody, a obok nas przejechało kilka tirów. Byłem w szoku! Przecież ktoś młodszy automatycznie wyskoczyłby z autobusu wprost pod nadjeżdżający pojazd! Kto by za to odpowiedział? Strach puszczać dzieci w podróż autobusem. Mogło dojść do tragedii – pisze pan Roman w e-mailu do naszej redakcji, prosząc o wyjaśnienie całej sytuacji.

Sprawę komentuje kierownik działu przewozów Piotr Socha, który dokładnie zapoznał się z opisaną przez Czytelnika sytuacją. – Rozmawiałem z kierowcą, który wtedy pracował. Szofer doskonale pamięta ten dzień – zapewnia.

Pracownik PKS-u potwierdza, że mężczyzna wsiadł z dzieckiem na przystanku Jana Pawła II. – Dzięki urządzeniom GPS, które są zamontowane we wszystkich autobusach, możemy bardzo łatwo sprawdzić czy autobus był punktualnie na miejscu. W tym przypadku urządzenie pokazuje wyraźnie, że kierowca zatrzymał się na przystanku przy ul. Legnickiej – informuje Socha.

Co więcej, według relacji kierowcy, mężczyzna podniósł się dopiero, gdy autobus był już poza zatoczką. – Ponadto nieprawdą jest, że kierowca otworzył drzwi w chwili, gdy pojazd znajdował się na światłach. Według szofera mężczyzna wysiadł normalnie na następnym przystanku przy ul. Leśnej – dodaje kierownik.


POWIĄZANE ARTYKUŁY