Nad brzegiem Odry, w foliowym namiocie, żyje dwójka mieszkańców Ścinawy. Katarzyna i Dariusz od lipca tego roku nie mają dachu nad głową. Ich sytuacja z każdym tygodniem się pogarsza, a Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej szuka rozwiązania problemu.
Nie są małżeństwem, ale stanowią parę już od pięciu lat. Choroba Dariusza sprawiła, że stracił pracę i rok temu z powodu problemów finansowych zostali eksmitowani z mieszkania. Przez kilka miesięcy mieszkali u rodziny i znajomych. Ostatecznie znaleźli się na pustych terenach nad rzeką. Latem myli się w Odrze, teraz raz w tygodniu mają możliwość skorzystania z kąpieli w ośrodku MONAR-u.
– Mamy 1 200 zł dochodu, a to za mało, żeby wynająć nawet niewielkie mieszkanie – mówi Katarzyna. – Gmina mówi, że nie ma lokali socjalnych, ale my wiemy, gdzie stoją puste mieszkania. Chcemy tylko mieć dach nad głową i bieżącą wodę. A dostaliśmy skromną zapomogę, bony na jedzenie i prawo do kąpieli.
Problem z brakiem mieszkań komunalnych potwierdzają władze miasta: – Nie mamy wolnych lokali, a w kolejce na nie czeka około dwudziestu osób – wyjaśnia Krystian Kosztyła, burmistrz Ścinawy. – Wiem jednak, że nasz ośrodek pomocy społecznej robi wszystko, co możliwe, żeby im pomóc. Całą sprawę traktujemy bardzo poważnie.
W tej chwili MGOPS może od razu zapewnić bezdomnej parze miejsce w schronisku i domu samotnej matki. Problem jednak w tym, że para musiałaby się rozdzielić, bo żaden z tych ośrodków nie jest koedukacyjny. Dodatkowo potrzebne byłoby znalezienie miejsca dla dwóch psów, którymi oboje się opiekują. Dlatego Katarzyna i Dariusz nie chcą skorzystać z takiego rozwiązania.
– Z jednej strony rozumiem to i szanuję. Ale z drugiej musimy podjąć zdecydowane działania, a możliwości mamy ograniczone – mówi Jolanta Szymczyk, kierownik MGOPS. – W tym tygodniu będziemy próbowali dotrzeć do rodzin tych państwa. Mimo że oni sami tego nie chcą, to wciąż obowiązuje zasada, że dzieci są zobowiązane pomagać rodzicom. Podejrzewam, że córki pani Katarzyny nawet nie wiedzą, w jakiej sytuacji znalazła się ich matka. Może uda nam się doprowadzić do ich spotkania – dodaje szefowa ośrodka.
Parze pomaga też Henryk Smelkowski, bosman ścinawskiego portu, który regularnie ją odwiedza: – Jeśli dostaną pomoc, wyjdą na prostą. Odkąd ich odwiedzam, ani razu nie byli nietrzeźwi, nigdy też nie widziałem butelek po alkoholu. To zwykli ludzie, którym w życiu powinęła się noga.
W tej chwili na wagę złota jest wszystko, co może zapewnić ochronę przed zimnem – ciepła odzież, koce, śpiwory. Jednak bez dachu nad głową z nadejściem zimy oboje znajdą się w prawdziwym niebezpieczeństwie. – Jesteśmy w stanie pomóc im w urządzeniu mieszkania – deklaruje Jolanta Szymczyk. – Mogą uzyskać także dodatek mieszkaniowy. Potrzebna jest tylko pomoc kogoś, kto na ten zimowy okres udostępni im cztery ściany i o tę pomoc apelujemy do mieszkańców naszej gminy.
Szefowa ośrodka dodaje, że puste lokale, które wskazuje Katarzyna, prawdopodobnie są w rzeczywistości zajęte. Może tak się zdarzyć, gdy przydzielone zostały na przykład osobom, które potem trafiły do zakładu karnego. Mimo tego samorząd nie będzie mógł ulokować w nich kogoś innego. Wszystko wskazuje zatem, że bez pomocy rodziny Katarzyna i Dariusz będą skazani na rozłąkę lub przeżycie zimy w namiocie.
Materiał filmowy: