Panika w szkole. Rodzice boją się koronowirusa

8460

Panika w Szkole Podstawowej nr 8. Dziś rano na zajęciach pojawiła się dziewczynka z gorączką, która ferie spędziła we Włoszech. – Spokojnie – uspokaja dyrektor placówki Bożena Małek. – Konsultowaliśmy się z sanepidem, nic się nie dzieje, to prawdopodobnie zwykłe przeziębienie – dodaje.

W internecie od rana aż huczy od plotek. Szczególnie na forum pierwszej klasy, w której uczy się chora dziewczynka. – Mamy wydzwaniały do siebie żeby zabrać dzieci do domu – opowiada nam jedna z Czytelniczek, której syn chodzi do wspomnianej klasy. – Ktoś inny rzucił hasło, że zamykają szkołę – dodaje.

Z pytaniem o zamknięcie SP 8 zaczęło do nas pisać coraz więcej lubinian. – Zajęcia odbywają się normalnie, dzieci są bezpieczne. Uczniowie są w szkole, jedynie we wspomnianej pierwszej klasie jest tylko dziesięcioro dzieci, bo niektórzy rodzice zdecydowali się zabrać je do domu – tłumaczy Bożena Małek.

Zdaniem dyrektorki, nie ma podstaw do obaw. – Rzeczywiście dziewczynka była podczas ferii we Włoszech, a dziś rano okazało się, że ma gorączkę. Zastosowaliśmy wszystkie procedury: wezwaliśmy rodziców, powiadomiliśmy sanepid i organ prowadzący – wylicza. – Okazuje się, że nie ma podstaw do niepokoju, bo minęło już zbyt dużo czasu od powrotu uczennicy z Włoch, by można było mówić o koronawirusie. Wygląda to na zwykłe przeziębienie, jakie w tym czasie pojawi się bardzo często. Sanepid polecił prostu udać się z dzieckiem do lekarza pierwszego kontaktu – dodaje.

W tym miejscu pojawia się bardzo ważna kwestia – w tym szczególnym okresie, kiedy ryzyko zarażenia wszelkimi wirusami, nie tylko koronawirusem, jest dużo większe, rodzice powinni zachować jeszcze większą czujność. – Posyłanie dziecka z gorączką, kaszlem czy katarem do szkoły, jest wielce nieodpowiedzialne. Tutaj nasz apel do rodziców, by bardzo restrykcyjnie przestrzegali tych zasad – podkreśla Andrzej Pudełko z Urzędu Miejskiego w Lubinie, który sprawuje nadzór nad szkołami podstawowymi.

Być może jeszcze dziś okaże się, że szkoły rzeczywiście zostaną zamknięte. Do odwołania. Według nieoficjalnych informacji takie polecenie ma dziś wydać premier Mateusz Morawiecki. Zarówno dyrektor Małecka, jak i naczelnik Pudełko, mają co do takiej decyzji wiele wątpliwości. – Oczywiście, dostosujemy się do takiej decyzji, jeśli ona zapadnie. Ale dla rodziców będzie to tragedia – uważa Pudełko, zwracając uwagę, że wielu opiekunów zwyczajnie nie będzie miało z kim zostawić swoich dzieci.

– Do tego dochodzi podstawa programowa, którą musimy zrealizować. Czy będziemy musieli odrabiać to wolne podczas wakacji? – pyta dyrektor Małecka. – A starsi uczniowie? Z nudów zaczną chodzić po galeriach, gdzie ryzyko zarażenia jest jeszcze większe – dodaje na koniec.

AKTUALIZACJA. Tuż po publikacji naszego tekstu premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że żłobki, przedszkola i szkoły od poniedziałku zostaną zamknięte na dwa tygodnie. Szczegóły wkrótce.


POWIĄZANE ARTYKUŁY