Pani Maria ma swój wózek!

458

Pani Marii łamie się głos ze wzruszenia i nie potrafi ukryć łez. – Dziękuję wszystkim! Jestem bardzo szczęśliwa. Nareszcie będę mogła się swobodnie poruszać – mówi, odbierając elektryczny wózek inwalidzki od starosty lubińskiego. A wszystko zaczęło się od naszej publikacji i tak ruszyła lawina pomocy.

Lubinianka Maria Romanik, znana jako Matka Teresa, od lat pomaga innym. Teraz jednak sama potrzebowała pomocy. Od pewnego czasu ma bowiem problemy z poruszaniem się. Miała udar i wylew. Za naszym pośrednictwem opowiedziała swoją historię i od razu znaleźli się ludzie chętni do pomocy. Jedna z lubinianek, Monika Hyży zorganizowała zbiórkę pieniędzy na portalu zrzutka.pl. Udało się zgromadzić część potrzebnej sumy, resztę obiecał zorganizować starosta lubiński Adam Myrda. Niezbędną kwotę wyłożył związek NSZZ Solidarność z PeBeKi.

I dziś wózek warty kilka tysięcy złotych trafił do pani Marii. Kobieta ze szczęścia nie potrafiła ukryć łez. W podziękowaniu ofiarowała staroście tort. – Dziękuję jak umiem. Nie ma takich słów, którymi mogłabym opisać, jak jestem wdzięczna – mówi. – Będę mogła znowu pomagać innym, poruszać się swobodniej – cieszy się.

– Należy pomagać każdemu, każdego dnia, w każdej godzinie, a szczególnie takim ludziom jak pani Maria, która niesie pomoc tak wielu innym – mówi starosta lubiński Adam Myrda.

Ireneusz Pasis, przewodniczący Solidarności z PeBeKi, która wyłożyła większość kwoty, wspomina, że o działalności pani Marii usłyszał lata temu, a poznał ją podczas gali dobroczynności, gdy lubinianka otrzymała Anioła Dobroczynności.

– Nasz związek prowadzi działalność charytatywną od lat, mamy to wpisane w statut. I na prośbę starosty, od razu zgodziliśmy się pomóc pani Marii – dodaje Pasis.

Internetowa zbiórka, zapoczątkowana przez Monikę Hyży wciąż trwa. Pieniądze, które uda się zgromadzić, zostaną przeznaczone na rehabilitację pani Marii.

– Jestem bardzo dumna z córki – mówi Katarzyna Hyży, mama Moniki, która dziś towarzyszyła pani Marii podczas przekazania wózka inwalidzkiego. – Zawsze angażuje się w pomoc innym, jest zresztą wolontariuszem w Przylądku Nadziei we Wrocławiu (klinika dla dzieci chorych na raka – przyp. red.). Zobaczyła informację na portalu Lubin.pl, że potrzebna jest pomoc, zorganizowała zbiórkę i tak się jakoś zaczęło – wspomina.

– Pani Moniki nie widziałam na oczy, poznałam jej mamę, ale jestem jej bardzo wdzięczna – dorzuca Maria Romanik.

Wcześniej o pani Marii pisaliśmy TUTAJ i TUTAJ.


POWIĄZANE ARTYKUŁY