Od samego początku były lepszym zespołem, jednak przez chwilę poczuły się zbyt pewne siebie, co kosztowało je utratę prowadzenia. Odzyskały jednak punkty i jak lwice walczyły o zwycięstwo na własnej hali. Wygrana lubinianek nad Vistalem Gdynia była prawdziwym świętem dla naszego zespołu. Dręczona kontuzjami drużyna pokazuje, że nawet w osłabieniu, nie ma sobie równych. Poniżej rozmowa z Aleksandra Paluch, obrotową KGHM Metraco Zagłębia Lubin.
Na szlagier czekałyście z niecierpliwością, podobnie jak wasi kibice. Kiedy doszło już do pojedynku, Zagłębie pokazało przysłowiowego pazura.
Aleksandra Paluch: Na taki zespół jak Vistal, człowiek nie może być rozkojarzony, nawet jak dobrze idzie. Niesamowity mecz i walka. Dziewczyny pokazały takie jajo, że sama jestem w szoku. Odrobiłyśmy straty. Miałyśmy spory przestój i potrafiłyśmy sobie z tym poradzić.
Mówi się, że sport jest nieco okrutny. Jednak tak naprawdę wyłącznie dobra dyspozycja i koncentracja często decyduje o wyniku.
Aleksandra Paluch: Sport jest zawsze sprawiedliwy. Po prostu wygrywa lepszy. W meczu z Gdynią, my byłyśmy lepsze. Uważam, że oczywiście Vistal jest bardzo dobrym zespołem i nie ujmuję im umiejętności, ale grałyśmy całym sercem i walczyłyśmy do końca.
Przed wami pojedynek z Jelenią Górą już w najbliższą sobotę i to jeszcze na wyjeździe. W pierwszej rundzie padł remis po 31. Będą to więc rachunki do wyrównania, będziecie chciały coś udowodnić w tym pojedynku?
Aleksandra Paluch: Nie ma rachunków do wyrównania. To jest sport. Wychodzi się na parkiet po to, aby wygrać. Nie myśli się o innych rzeczach. Teraz cieszymy się ze zwycięstwa z Vistalem.