Palą, bo mogą

21

– Trują człowieka w jego własnym domu, a do tego nikt na to nie reaguje – narzekają nasi Czytelnicy. Coraz więcej lubinian narzeka na dym z ogrodów działkowych, który przez otwarte okna wdziera się do mieszkań. Komendant straży miejskiej przyznaje jednak, że działkowcy palą, bo mają takie prawo.

Pani Karolina z ulicy Bolesławieckiej jest jedną w wielu mieszkanek, która w ostatnim czasie zwraca uwagę na smród wokół działek. – Jestem niepełnosprawna, więc niejako uwięziona we własnym mieszkaniu. Dlatego tak ważne jest, by otworzyć okno i choć tak wdychać świeże powietrze – opowiada kobieta. – Ale o jakim powietrzu my mówimy, kiedy ciągle czuć tylko ten swąd z działek – narzeka.

Jesień to okres kiedy działkowicze robią porządki na swoich ogrodach, a to wiąże się z wypalaniem suchych gałęzi czy innych części roślin. Przez to okolice działek rzeczywiście są bardzo zadymione. Komendant straży miejskiej Robert Kotulski zapewnia jednak, że mundurowi nie mieli ostatnio zbyt wielu zgłoszeń dotyczących palenisk na działkach.

– To pojedyncze przypadki – zapewnia. Jednocześnie komendant tłumaczy, że na terenie całego miasta obowiązuje zakaz wypalania czegokolwiek. Wyjątkiem są jednak ogrody działkowe. – Jest przepis, który mówi, że w okresie jesienno-zimowym można spalać, ale tylko części roślinne. Ludzie czasem próbują naginać przepisy, na przykład dokładając plastik czy elementy starych mebli. Wtedy interweniujemy, a taki mieszkaniec musi się liczyć z pouczeniem lub mandatem – wyjaśnia Robert Kotulski.

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY