Pajda ze smalcem i trochę muzyki (FOTO)

24

LUBIN. Kiesełycja z ziemniakami od Łemków, musakos od Greków, kachnia od Romów i tradycyjny polski bigos oraz chleb ze smalcem – lubińskie błonia pachną dziś potrawami przeróżnych narodowości. A to wszystko za sprawą Festiwalu Narodów, który organizowany jest już po raz trzeci.

Na zaproszenie Domu Dziennego Pobytu Senior oraz Stowarzyszenia Trzeci Wiek do Lubina zjechały dziś różne narodowości. – Są Łemkowie, Grecy, Romowi, Bractwo św. Wita. Wszyscy ci, którzy zamieszkują nasz region. Przyjechali, by zaprezentować swoją kuchnię, ale przede wszystkim swoją narodowość – tłumaczy Elżbieta Miklis, szefowa DDP Senior. – Właśnie to chcemy pokazać mieszkańcom: że są takie mniejszości i że wcale nie są one gorsze od nas. Wielu rzeczy, jak choćby zażyłości czy przywiązania do tradycji możemy się nawet od nich uczyć – dodaje.

Każda z mniejszości przygotowała swoje stoisko, gdzie lubinianie mogli spróbować ich lokalnych potraw. – U nas najchętniej zajadają się bułeczką z masłem – mówią przedstawiciele Łemków.

– Mamy wiele swoich potraw narodowościowych. Jest baklawa, pasycja, czy spanekofita, ale lubinianie najczęściej proszą nas o porcję musakas z ziemniaków i bakłażana, bo to nasza najbardziej znana potrwa – opowiada Agata Daras ze Stowarzyszenia Greków w Wałbrzychu, która na Festiwal Narodów przyjeżdża od jego pierwszej edycji. – Dla nas to bardzo ważne, że możemy tu być i o sobie trochę opowiedzieć – dodaje.

O tradycje polskie na festynie zadbali lubińscy seniorzy. Przygotowali chłodnik, pierogi, chleb ze smalcem i małosolnym ogórkiem, bigos, a dla najmłodszych trochę słodkości.

– Wszystko to pyszne, ale nasza pajda ze smalcem jednak najlepsza – podsumowuje jedna z lubinianek.

Ale degustacje potraw to nie jedyna atrakcja festiwalu. Organizatorzy zadbali też o oprawę muzyczną. Na scenie wystąpił lokalny zespół Hosadyna od Lubina, a także: Zespół Pieśni i Tańca Legnica, Pireus, Vanessa & Sorba, Andrzej Cierniewski oraz – po raz pierwszy – lubiński zespół reggae Naaman.

– Bo reggae to muzyka naszego miasta, Naaman stąd się wywodzi, więc też jest elementem naszej lokalności, naszego folkloru. Nie mamy nic przeciwko, by na stałe wpisał się w scenariusz naszego festiwalu. A kiedyś może uda nam się zaprosić tu też gości z Kaszub, z Zakopanego czy Mazur. To duże koszty, ale wciąż nas prezydent Lubina, wie, że jest potrzeba organizowania takiego festynu, więc może się uda – kończy Elżbieta Miklis.


POWIĄZANE ARTYKUŁY