Owce z wizytą u fryzjera

270

Owce z lubińskiego zoo straciły dziś po kilka kilogramów. Jak co roku na wiosnę zostały ostrzyżone. Zwierzęta przyjęły wszystkie zabiegi pielęgnacyjne z zadziwiającym spokojem. – Nie trzeba im było podawać melisy ani środków uspokajających – śmieje się Agata Bończak, dyrektor Centrum Edukacji Przyrodniczej.

Do swojego fryzjera lubińskie owce są już przyzwyczajone. Od kilku lat pielęgnuje je Sylwester Barasiński, doświadczony strzygacz. Pan Sylwester strzyżeniem owiec zajmuje się od ponad 40 lat. Dziś miał do ostrzyżenia pięć owiec: trzy olkuskie i dwie wrzosówki. Poszło bardzo szybko.

Zwierzaki trochę się denerwowały tuż przed zabiegiem, ale gdy tylko trafiły na specjalną ławkę i zostały odpowiednio chwycone przez strzygacza, przestawały wierzgać i czekały aż cała wełna zostanie z nich ściągnięta.

Wszystkiemu przyglądały się rozemocjonowane przedszkolaki. – A ją to boli? A czemu nie ucieka? – pytały dzieciaki. Na ich pytania cierpliwie odpowiadały nauczycielki.

– Niedawno rozmawialiśmy o zwierzętach wiejskich. Postanowiliśmy przyjść i pokazać dzieciom, jak wyglądają postrzyżyny. To znacznie lepsze niż oglądanie filmu czy czytanie o tym – mówi Marzena Wacowska, nauczycielka z Przedszkola nr 13 w Lubinie. – Maluchy lubią doświadczać – dodaje.

Ostrzyżone owce trafiły do zagrody. Przez chwilę były jeszcze nieco niespokojne, ale szybko przywykły do letniego stroju. Wełna, której zostały pozbawione, będzie przez jakiś czas przechowywana w lubińskim zoo.

– Chętnie oddamy ją osobie, która ma pomysł na jej wykorzystanie, zrobi z niej rękawiczki lub sweter – przyznaje Agata Bończak. – Jeśli ktoś jest zainteresowany, wystarczy do nas przyjść albo zadzwonić – dodaje.

Dzisiejszemu strzyżeniu owiec oprócz przedszkolaków przyglądał się także prezydent Lubina Robert Raczyński. Kolejna wizyta fryzjera czeka owce dopiero za rok.


POWIĄZANE ARTYKUŁY