Dziś o godzinie 13 w kaplicy w Oborze najbliżsi i przyjaciele pożegnają Marcina Szczęśniaka, 21-letniego lubinianina, który zginął tragicznie we Włoszech.
Przypomnijmy. Marcin i Łukasz Szczęśniak 19 stycznia wyjechali do pracy do Włoch. Wysłała ich tam lubińska firma, w której byli zatrudnieni. Mieli montować nową linię produkcyjną w jednej z fabryk w Riardo. Po drodze zostali jednak napadnięci i nie dojechali do celu. Starszemu z braci udało się uciec, dotarł do ambasady polskiej we Włoszech i szczęśliwie wrócił do domu. Młodszy Marcin zaginął, a po tygodniu włoska policja odnalazła jego zwłoki w jeziorze niedaleko Neapolu.
Obecnie trwa oczekiwanie na wyniki sekcji zwłok Marcina.
– Zgodnie z procedurą lekarz sądowy ma 50 dni na ich ogłoszenie – wyjaśnia Jerzy Adamczyk, kierownik Wydziału Konsularnego Ambasady Polski w Rzymie.
Włoska policja wszczęła też postępowanie w tej sprawie. Narazie nie ma jednak informacji, które stanowiłyby o wyjaśmieniu śledztwa.
– Jako konsulat nie uzyskaliśmy od policji żadnych nowych informacji – dodaje Adamczyk.
Rodzina i przyjaciele zmarłego chłopca pogrążyli się w żałobie.
MS
Fot. Łukasz Szczęśniak ze zdjęciem brata