Opłaty mogą wykończyć spółkę

17

Zmieniające się przepisy zarówno w Polsce, jak i w całej Unii Europejskiej, nie wróżą dobrej przyszłości Polskiej Miedzi. Jeżeli zmieni się ustawa o odpadach wydobywczych oraz unijna dyrektywa o opłatach od emisji dwutlenku węgla, KGHM będzie musiał co roku płacić ogromne pieniądze. – Takie rozwiązania mogą nas wykończyć –nie ukrywa Dariusz Wyborski, rzecznik spółki.

W sejmie odbyło się już pierwsze czytanie w sprawie nowelizacji ustawy o odpadach wydobywczych. Zakłada ona, że producenci odpadów, tak jak KGHM, będą musiały płacić za składowanie odpadów do wojewódzkich, powiatowych i gminnych funduszy ochrony środowiska, na których terenie funkcjonują. Za zbiornik Żelazny Most KGHM musiałby więc płacić na rzecz powiatu lubińskiego i gminy Rudna aż 1,5 mld zł rocznie.

– My nie odcinamy się od regionu, składujemy te odpady i moglibyśmy przedyskutować z samorządami ewentualne opłaty, ale nie aż 1,5 mld zł. To jest dla nas kwota nie do udźwignięcia, w ubiegłych latach nawet takich zysków nie mieliśmy – ubolewa prezes spółki Herbert Wirth.

Prezes przypomina, że wcześniejsza ustawa nie nakładała na KGHM żadnych opłat, bo odpady nie są toksyczne, nie wpływają też negatywnie na życie i zdrowie ludzi.

– A teraz samorządy zaczęły dopominać się o te pieniądze. Trzeba zachować jakąś równowagę między apetytem gmin a konkurencyjnością firmy. Z mojej strony na takie opłaty nie będzie zgody, bo to pogrąży tę firmę i cały region. Nie ma drugiego tak dużego pracodawcy – przypomina Herbert Wirth.

Ogromne opłaty za składowanie odpadów to nie jedyna bolączka zarządu Polskiej Miedzi. Parlament europejski pracuje też nad zmianą dyrektyw unijnych odnośnie opłat za emisję dwutlenku węgla.

– Takie zmiany najbardziej uderzą w hutnictwo, bo to ono emituje dwutlenek węgla. Rocznie musielibyśmy zapłacić za to nawet 200 mln zł, choć huta już teraz przynosi minimalne zyski. Ten zakład trzeba modernizować, a nie pogrążać – dodaje.

Prezes Polskiej Miedzi apeluje tutaj o wsparcie do strony związkowej. Nie jest też wykluczone, że ze strony Związku Pracodawców, a nawet zarządu do związkowców zostanie wystosowane zaproszenie do wspólnych rozmów.

– Oczekiwałbym od związkowców rozmów na temat przyszłości firmy. Jak w takim przypadku zmieniać ją, by nie zachwiać płynności finansowej spółki – kończy Herbert Wirth.


POWIĄZANE ARTYKUŁY