Operacje się udały! Julcia wraca do domu

3062

Już wkrótce będzie mogła biegać jak jej rówieśnicy. Bez gipsu, ortopedycznych butów na bardzo wysokim koturnie i drutów wbitych w nóżkę… Póki co, za parę dni, mała Julia Nieckarz wraz z rodzicami wraca do Lubina po półrocznym leczeniu w Stanach Zjednoczonych. I bardzo skomplikowanych operacjach.

Zdjęcia i filmy otrzymaliśmy od mamy Julci

3-letnia Julcia urodziła się w wadą wrodzoną niedorozwoju nóżek, w których zwyczajnie brakowało kości. Jej rodzice zorganizowali zbiórkę na leczenie w Paley Institute w USA. Operacja musiała się odbyć jak najwcześniej, bo dziewczynka rosła, więc pewnego dnia mogło się okazać, że się przewróci i nie wstanie, bo nóżki nie będą już w stanie utrzymać ciężaru jej ciała. Groził jej wózek inwalidzki.

Dzięki zaangażowaniu i determinacji udało się zebrać prawie 1 mln zł! Pieniądze niezbędne na operację – ponad 800 tys. zł – i półroczny pobyt dla rodziny na Florydzie.

10 stycznia rodzina wylądowała na Florydzie, a już cztery dni później Julia przeszła bardzo skomplikowaną i rozległą operację obu nóżek. – Operacja trwała osiem godzin. W lewej nodze została przecięta i wyprostowana piszczel, zrekonstruowano też staw skokowy, nóżka została wsadzona w gips na 16 tygodni, gdyż kość się bardzo wolno zrastała. Prawa nóżka została wyprostowana, stopa ustawiona w prawidłowej pozycji, zrekonstruowano staw skokowy i założono aparat prostująco-wydłużający Fixator – opowiada nam Paulina Nieckarz, mama kilkulatki.

Druga operacja odbyła się 5 czerwca. – Julci zdjęto aparat, który w ciągu niespełna pięciu miesięcy wydłużył jej nóżkę o 5,6 cm. Na kolejne cztery tygodnie córce założono długi gips aż pod sama pupę. Julka wybrała sobie fioletowy – relacjonuje nam pani Paulina.

Później rozpoczęła się rehabilitacja. Bardzo żmudna, często bolesna. Mama dziewczynki cały czas opisuje postępy Julci na facebooku. Analizując wpisy, oglądając zdjęcia i filmy można stwierdzić tylko jedno: Julia to prawdziwa bohaterka. Mając na jedną nóżce konstrukcję z igłami wbijającymi się w nóżkę, a na drugiej toporny but na koturnie, kilkulatka z uśmiechem na twarzy uczy się jeździć na rowerze. Pomagają jej w tym rehabilitanci z Paley Institute, gdzie prowadzone jest leczenie.

– Cale leczenie przebiegało sprawnie. Bardzo dbaliśmy o aparat i obyło się bez zakażeń. Teraz stawiamy Julkę na nogi, gdyż kość jest jeszcze bardzo słaba. Czekamy też na odbiór ortezy, a 27 lipca wracamy do domku – cieszy się lubinianka, dodając, że córka trafiła na fantastycznych ludzi, cały czas miała wspaniałą opiekę.

To jeszcze nie koniec leczenia. Za rok Julię czeka operacja wstawienia płytek na koślawość kolan w Warszawie. Operacje i rehabilitacja będą konieczne co najmniej do 18 roku życia, czyli tak długo jak rosła będzie dziewczynka.

Rodzice Julci nie kryją, że za pomyślnym leczeniem stoją serca i portfele innych ludzi. – Tylko dzięki ludziom o ogromnych sercach udało nam się dojść do uprawnionego celu. Dziękujemy – mówi z wdzięcznością pani Paulina.


POWIĄZANE ARTYKUŁY