Ojciec walczy, dziecko cierpi

14

Siłą chciał zabrać córkę z przedszkola, choć tymczasową opiekę nad dziewczynką sąd powierzył matce. A ponieważ dyrekcja nie zgodziła się wydać ojcu 5-latki, ten poskarżył się na dyrektor Przedszkola nr 14 do… rady miejskiej. Skarga trafiła pod obrady rajców, ale została odrzucona. – Skarga była bezzasadna, ponieważ sprawy domowe chce się wyjaśniać w takich miejscach jak przedszkole, co nie powinno mieć miejsca – komentuje Andrzej Pudełko, który w urzędzie miejskim nadzoruje oświatę.

Dyrektor placówki Ewa Cyga nie ukrywa, że czuje się w tej sytuacji osobą poszkodowaną. – Żadne z rodziców nie ma wprawdzie ograniczonych praw rodzicielskich, ale są jawne postanowienia sądu, że opiekę sprawuje tymczasowo matka. Takie postanowienie dotarło do przedszkola, zna je też ojciec. Co więcej matka przedstawiła nam oświadczenie, że nikt oprócz niej nie może odbierać dziecka. My nie jesteśmy tutaj od rozstrzygania, a od respektowania prawa. Tym bardziej nie rozumiem więc skąd ta skarga – tłumaczy.

Tymczasem ojciec rozpoczął publiczną walkę o dziecko. Mężczyzna odwiedził dziewczynkę w przedszkolu, niespełna dwie godziny po tym, kiedy matka przyprowadziła ją do placówki. Jak wynika z wyjaśnień, które dyrekcja złożyła w urzędzie, chciał ją zabrać, na co nie było zgody. Był głośny i agresywny, dlatego trzeba było wezwać policję.

Po całym zajściu ojciec 5-latki napisał skargę do rady miejskiej oraz do kuratorium. W uzasadnieniu jego adwokat tłumaczy, że lubinianin posiada pełnię praw rodzicielskich i przysługują mu identyczne prawa jak matce, stąd ich ograniczenie przez pracowników przedszkola jest niedopuszczalne.

Radni skargę odrzucili. Ani rajcy, ani urzędnicy nie mają bowiem wątpliwości, że prywatne wojny między rodzicami, nie powinny trafiać na forum publiczne. – Bo zawsze cierpi tutaj dziecko – przyznaje dyrektor Cyga. Kobieta nie ukrywa, że takich przypadków, gdzie w walce między dorosłymi narzędziem staje się dziecko – jest coraz więcej. – Dotąd żadne nie wychodziły jednak na forum publiczne i nie godziły w dobre imię innych osób, jak to jest w moim przypadku – dodaje.

Kobieta tłumaczy, że od początku edukacji dzieci w jej placówce, pamięta, by uregulować wszelkie kwestie prawne. By uniknąć podobnych przypadków. – Przy kwalifikacjach, kiedy matka mówi mi, że sama wychowuje dziecko, pytam, gdzie jest ojciec. Jeśli rodzice są po rozwodzie, proszę o orzeczenia sądu, podobnie jak z kwestią praw rodzicielskich. My jako opiekunowie musimy mieć czarno na białym, kto może odbierać dziecko bądź się z nim kontaktować – podkreśla dyrektorka.

A o losach 5-letniej lubinianki rozstrzygnie sąd, decydując komu na stałe powierzy opiekę nad dzieckiem.


POWIĄZANE ARTYKUŁY