Na personel lubińskiego szpitala żalą się po raz kolejny pacjenci. – Brak kompetencji i niekulturalne traktowanie jest tu widać na porządku dziennym – twierdzi pan Piotr, który skontaktował się z naszą redakcją. Mężczyzna trafił na izbę przyjęć ze skręconą nogą, jednak został odesłany przez lekarza do lecznicy w Polkowicach…
– Skręciłem nogę, więc od razu udałem się do szpitala, by mnie zbadano i wykonano zdjęcie RTG. Jestem co prawda zameldowany w Polkowicach, jednak od trzech lat mieszkam w Lubinie – tłumaczy mężczyzna. – Po wejściu na izbę przyjęć bardzo niekulturalny lekarz, który nie chciał się przedstawić, stwierdził, żebym jechał do polkowickiej lecznicy przy ul. Kominka – relacjonuje Czytelnik.
Na pytanie pacjenta dotyczące rejonizacji, lekarz miał odpowiedzieć, że takowa obowiązuje, więc pacjent ma udać się do lecznicy, która znajduje się w miejscu jego zameldowania. – Zapytałem, co miałbym zrobić, gdybym był zameldowany w Warszawie na co pan doktor powiedział, że mam nie robić sobie jaj, po czym zamknął przede mną drzwi. Zajmijcie się tą sprawą nocnych dyżurów na Bema, bo to co się tam dzieje jest nie do pomyślenia – dodaje pan Piotr.
Czy lekarz zachował się słusznie, wyjaśnia rzecznik szpitala, Ewa Pogodzińska. Przedstawicielka placówki przyznaje, że zachowanie lekarze w danej sytuacji było faktycznie niewłaściwe, ponieważ w izbie przyjęć nie obowiązuje rejonizacja.
– Lekarz ma obowiązek zbadać każdego, kto trafi na izbę przyjęć, a następnie zdecydować, czy stan pacjenta wymaga natychmiastowej pomocy medycznej, czy też może być przyjęty np. w ramach nocnej i świątecznej pomocy w Medicusie lub dopiero następnego
dnia w poradni chirurgicznej – wyjaśnia Ewa Pogodzińska.
Jak zapewnia rzecznik szpitala, dyrekcja zwróci uwagę lekarzowi, który wówczas pełnił dyżur na izbie przyjęć. – Dołożymy ponadto wszelkich starań, by taka sytuacja się nie powtórzyła – dodaje.