Takiego scenariusza nikt nie przewidział. Wydawało się, że ostatni w tabeli zespół Podbeskidzia Bielsko-Białej nie będzie twardym rywalem dla ekipy Pavla Hapala, która w ostatniej kolejce poskromiła Śląsk Wrocław. Jednak to do gości należało pierwsze i ostatnie słowo.
Początek spotkania zdecydowanie należał do Zagłębia. Miedziowi często atakowali pole karne rywali. W 13. minucie Arkadiusz Woźniak mógł pokonać bramkarza gości strzałem z głowy, ale piłka uderzyła w jednego z obrońców Podbeskidzia i powędrowała za bramkę gości. Pomimo przewagi gospodarzy, jako pierwsi w spotkaniu gola zdobyli przyjezdni. W 16. minucie, wynik spotkania otworzył Damian Chmiel. Pod koniec rywalizacji, czerwoną kartkę otrzymał Robert Jeż. Do szatni miedziowi schodzili z podwójną stratą.
W drugiej połowie Zagłębie nie dawało za wygraną i mimo osłabienia, zdecydowanie częściej było w posiadaniu piłki niż przeciwnicy. Ta aktywność w 73. minucie przełożyła się na wyrównującego gola, którego dla Miedziowych zdobył Papadopulos. Wydawać by się mogło, że zespoły podzielą się punktami. Jednak sytuację zmienił Cohen, który na murawę wbiegł dopiero w 82. minucie gry. Zawodnik Podbeskidzia wykonując rzut wolny w 90. minucie zaskoczył Gliwę i uderzył piłką w krótki słupek. Ten strzał dał Góralom pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Cztery minuty doliczone do regulaminowego czasu gry nie zmieniły wyniku i Zagłębie zeszło do szatni jako przegrany.
KGHM Zagłębie Lubin 1:2 Podbeskidzie Bielsko-Biała