Piłkarskie buty sprzed prawie stu lat, piłki do futbolu czy rakiety tenisowe również z tego okresu – to tylko niektóre ze sportowych perełek, jakie od rozpadu uratowała już Rodzinna Grupa Rekonstrukcyjna z Lubina. Ich ostatni nabytek to powstała prawdopodobnie w dwudziestoleciu międzywojennym brytyjska rakieta tenisowa. Sprzęt został już poddany trudnemu procesowi renowacji, w którym najważniejszą sprawą była naprawa uszkodzonego naciągu.
Rakietę tenisową z drewnianym usztywniaczem Rodzinna Grupa Rekonstrukcyjna nabyła latem zeszłego roku od Jacka Karbownika z Zielonki.
– W posiadanie rakiety wszedłem dzięki koledze, którego żony dziadek był powstańcem warszawskim, za dziecka będąc łącznikiem. Człowiek ten zmarł, a przez większość życia pracował jako farmaceuta, zresztą z dziada pradziada. Nosił nazwisko Laube. Apteka tej rodziny funkcjonowała w Warszawie na Placu Trzech Krzyży przez 150 lat i nawet przetrwała wojnę. Niestety za nowej komuszej władzy rodzina musiała zamknąć tę firmę. Ot i tyle wiem o poprzednim właścicielu – opowiada Jacek Karbownik, drugi właściciel przedwojennej rakiety tenisowej.
– Uratowałem tę rakietę tylko przed strasznym losem, jaki chciały jej zgotować wnuki pana Laube. Po prostu byłaby już na śmietniku. Cieszę się, że po raz kolejny sprawdziło się porzekadło „śmieci jednego są bogactwem drugiego” – zauważa.
Zgodnie z informacją, rakieta miała uszkodzony naciąg. Jeszcze zanim trafiła do pasjonatów historii z Lubina, współtwórca Rodzinnej Grupy Mariusz Babicz sporo rozmawiał na ten temat ze swoim szwagrem Marcinem Piłką, który od dłuższego czasu uprawia tenis ziemny. Rakieta trafiła więc w jego ręce, a następnie przekazana została jego znajomemu, który od kilku pokoleń potrafi wykonać naciąg takiego sprzętu naturalną metodą. Sam proces renowacji był czasochłonny, co oczywiście miało bezpośredni związek z wiekiem rakiety i obawą przed jej zniszczeniem. Co prawda drewno rakiety wyglądało na solidne i dobrze zachowane, ale wszelkie środki bezpieczeństwa musiały być zachowane. Ostatecznie w styczniu tego roku rakieta, która według ustaleń grupy rekonstrukcyjnej pochodzi mniej więcej z lat trzydziestych minionego stulecie i jest jedną z odmian brytyjskiej firmy Douglas London (pasuje też do jednej z odmian Dunlopa), ujrzała światło dzienne z nowym naciągiem.
– Zawsze miałem wielki szacunek do historii, nie mówiąc już o możliwości dotknięcia rzeczy choćby z okresu dwudziestolecia międzywojennego, co dla mnie oznacza pewnego rodzaju cofnięcie się w czasie – mówi Mariusz Babicz z Rodzinnej Grupy rekonstrukcyjnej z Lubina.
– Świadomość, że możemy dać drugie życie takim przedmiotom to wielka duma dla naszej grupy, w której dbamy o dziedzictwo rodaków sprzed lat. Od czasu do czasu udaje nam się ratować od rozpadu sportowe perełki. I tak choćby nasz przyjaciel Marek Krugliński z pomocą swojego znajomego szewca mistrza Waldemara Szakiela, uratował buty piłkarskie z lat czterdziestych. Pamiętajmy, te rzeczy mają swoją historyczną duszę – uważa lubinianin.
Rodzinna Grupa Rekonstrukcyjna z Lubina powstała niespełna trzy lata temu i zrzesza obecnie około 30 pasjonatów historii i sportu. Wśród swoich cennych „zdobyczy” mają więcej wiekowych rakiet tenisowych z różnego okresu. W swoich planach grupa ma zrealizowania wydarzenia, podczas którego będzie można spróbować zaserwować piłkę czy zagrać gema wspomnianym sprzętem. Dodatkowo, obecnie w trakcie organizacji jest także duża inscenizacja historyczno-sportowa planowanej na czerwiec tego roku.
Fot. Archiwum Rodzinnej Grupy Rekonstrukcyjnej z Lubina