Obsługa marketu podniosła ciśnienie

10

– Doznałem dużo upokorzenia i pogardy – skarży się nasz Czytelnik, który próbował zareklamować ciśnieniomierz nabyty w jednym z lubińskich supermarketów. Barierą okazał się brak paragonu zakupu, który przepadł podczas kontroli dokonanej przez ochronę sklepu.

 

– Po zakupie ciśnieniomierza towar, wraz z paragonem, oddałem ochroniarzowi, by ten mógł go ostemplować, jako zakupiony w ich sklepie. Następnie poszedłem na inne stoisko po baterie – relacjonuje Jan Pawlak.

W domu okazało się nie tylko, że aparat działa nieprawidłowo, ale i że w opakowaniu brakuje dowodu zakupu, który zawieruszył się podczas stemplowania kwitka przez ochroniarzy.

Dwa dni później klient, chcąc wymienić ciśnieniomierz, zwrócił się do marketu z prośbą o odnalezienie kopii paragonu. – Niestety, kierowniczka nie chciała zająć się moją sprawą, bo według niej człowiek i jego potrzeby się w ogóle nie liczą – ubolewa nasz Czytelnik.

Pan Jan spędził w markecie niemal trzy godziny i – jak twierdzi – pobyt tam był dla niego wyjątkowo upokarzający. Zbulwersowany i bezradny zwrócił się więc do naszej redakcji z prośbą o pomoc.

W trakcie rozmowy z redakcja, dyrektor marketu nie był zbyt skłonny do rozmowy. Ostatecznie zgodził się uwzględnić reklamację. – Wystarczy, że klient przyjdzie do nas z wadliwym sprzętem, a otrzyma nowy – usłyszeliśmy zapewnienie.


POWIĄZANE ARTYKUŁY