LUBIN. – Śmierdzi tak, że aż człowiekowi niedobrze się robi! Nie wiem z czego to wynika, ale wczoraj wieczorem ten fetor był już nie do zniesienia – alarmuje nasza Czytelniczka. Kobieta zwraca uwagę, że od kilku dni w mieście unosi się nieprzyjemny zapach.
Fetor nasila się zwłaszcza wieczorami. Zdaniem lubińskich strażaków, przyczyną mogą być wysokie temperatury i znajdujące się niedaleko wysypisko śmieci. – Nie dziwię się mieszkańcom, że narzekają. Jak jest tak gorąco, to ze składowiska zwyczajnie śmierdzi. Sami to odczuwamy, bo nasza jednostka położona jest niedaleko tego miejsca, gdzie składowane są odpady – mówi oficer dyżurny lubińskiej straży pożarnej.
Powiatowa Stacja Sanitrano-Epidemiologiczna mówi o jeszcze innej ewentualności. – Przyczyną mogą być ulewne deszcze sprzed kilku dni. Ta ilość opadów była zdecydowanie za duża, co mogło spowodować, że studzienki kanalizacyjne nie nadążały z jej odprowadzeniem i woda podeszła w nich do góry. Dopóki nie opadnie, taki zapach organiczny może się utrzymywać – tłumaczy Janina Szelągowska, kierownik placówki.
Szefowa sanepidu tłumaczy, że to tylko jedna z możliwości. Jeśli przez najbliższych kilka dni nieprzyjemny zapach nadal będzie się utrzymywał, konieczne będzie sprawdzenie, co jest jego przyczyną.
– Ten problem trwa już od roku – uważa nasz Czytelnik. – Jednak dotychczas śmierdziało tylko w okolicach ul. Ścinawskiej i Zalesia w okresie jesienno-zimowym i wiosennym, a zapach przypominał sadzone jajka lub gaz samochodowy. Obecnie to jest smród śmieciowy, który tak jak już zostało opisane jest nie do wytrzymania. Myślę, że wszystko zaczęło się od momentu powstania nowej spalarni, która gazyfikuje śmieci – podejrzewa pan Konrad.
Jego zdaniem „zwalanie” wszystkiego na zapchane studzienki lub górę śmieci jest niedorzeczne. – Po pierwsze studzienki tak nie śmierdzą, a po drugie cuchnie mimo braku wiatru! Jedynym wytłumaczeniem są gazy, powstające poprzez – nazwijmy to – nowoczesne pozyskiwanie energii, które to zatruwa nam życie – przekonuje internauta.