O ich losach zdecydują obcy ludzie

25

– Czujemy się jak dzicy lokatorzy, jak czyjaś własność – skarżą się mieszkańcy bloku przy ulicy Sowiej. Jakieś 30 lat temu otrzymali tu zakładowe mieszkania od kolei. Wpłacili kaucje, płacili czynsz – do dziś, bo okazuje się, że budynek prawnie należy już do spółdzielni Przylesie. Teraz stali się zwykłymi najemcami. Muszą wpłacić nowe kaucje i podpisać nowe umowy, a o wykupie mieszkań nie ma mowy.

 

Do tej pory czuli się jak u siebie, mimo że regularnie płacili czynsz jako najemcy. Wielokrotnie wysyłali pisma do PKP o wykup mieszkań i albo nie było żadnego odzewu, albo odwlekano decyzje w czasie. Rzecznik Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP we Wrocławiu, Bartłomiej Sarna tłumaczy to stanem prawnym lokali w tamtym czasie.

Niestety, teraz po przejęciu budynku przez spółdzielnię, mieszkańcy samodzielnie nie mogą starać się o wykup lokali. – Jesteśmy zwykłymi najemcami – mówi pan Adam, mieszkaniec bloku. – Nie możemy być ani członkami spółdzielni, ani właścicielami domów. O nas będą decydować zupełnie obcy ludzie na zebraniach spółdzielni – skarży się na obecną sytuację.

 

Teoretycznie wykup mieszkań jest możliwy. Decyzję w tej sprawie musi wydać walne zgromadzenie członków spółdzielni. Wniosek w tej sprawie może postawić tylko uprawniony do tego organ, bądź członek spółdzielni.

Wniosek w tej sprawie pojawi się na najbliższym walnym – już 20 września. Niestety, by go zaakceptowano, na zebraniu musi się pojawić minimum 20 procent członków i połowa z nich powinna zagłosować na tak. Te 20 procent w spółdzielni Przylesie, to około tysiąc osób!

– W historii walnych w naszej spółdzielni nie było jeszcze takiej frekwencji – nie pozostawia złudzeń Katarzyna Bobińska, zastępca prezesa zarządu. Ponadto istotna jest jeszcze kwestia warunków wykupu.

 

– My się naprawdę cieszymy, że to spółdzielnia przejęła nasz blok, bo może wreszcie coś się tu zmieni – mówi pan Adam. – Chcielibyśmy jednak wiedzieć czy możemy zrobić cokolwiek, by o sobie decydować – dodaje.

Mieszkańcy bloku na Sowiej zmuszeni są podpisać nowe umowy ze spółdzielnią i wpłacić nową kaucję w wysokości sześciokrotności czynszu, czyli 2-3 tysiące złotych.

A co z tymi, które mieszkańcy zapłacili PKP? – Wszystkie pieniądze zostaną zwrócone – mówi Bartłomiej Sarna, rzecznik Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP we Wrocławiu. 30 lat temu mieszkańcy wpłacili od 15 do 17 tysięcy. Teraz, po denominacji, dostaną o wiele mniej.

– Wymagana kwota ma zabezpieczyć prawidłowe wykonanie umowy, w szczególności należność spółdzielni z tytułu opłat czynszowych – tłumaczy Katarzyna Bobińska.

Spółdzielnia nie zna jeszcze nowych lokatorów i nie ma wiedzy na temat ewentualnego zadłużenia nieruchomości. Musi jednak terminowo opłacać rachunki za przejęty od kolei budynek.

 

Lokatorzy budynku po PKP muszą się dostosować do obecnej sytuacji. – Miejmy nadzieję, że nie będzie tak źle. Chcemy, by nasza współpraca zaczęła się dobrze. I jeśli lokatorzy tego bloku będą mieli pomysł, jakiś postulat na to, co zrobić by zmienić ich status prawny do lokalu, deklarujemy wnikliwą analizę i konsultację prawną – obiecuje Katarzyna Bobińska, zastępca prezesa zarządu spółdzielni mieszkaniowej Przylesie.


POWIĄZANE ARTYKUŁY