Do Lubina przyjechała rodzina repatriantów z Kazachstanu. W powrocie do ojczyzny pomogli im wicestarosta Władysław Siwak i wiceprzewodniczący rady miejskiej Dariusz Jankowski.
40-letnia Ludmiła Rumińska z 19-letnią córką Mią wysiadły na stacji Lubin wczoraj. W Polsce jest już także jej 20-letni syn, Andrzej – student Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Na przyjazd do Polski czeka jeszcze mąż Ludmiły, Włodzimierz.
Mia Rumińska też jest już studentką – wybrała dziennikarstwo i komunikację społeczną na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.
– Moją przyszłość w Polsce wyobrażam sobie tak, że będę tu pracowała, rozwijała się i mieszkała z rodziną. Podoba mi się tu wszystko, w tym język polski i otoczenie. Bardzo się cieszę, że tu jestem – mówi.
Teraz do rodzeństwa dołączyła ich matka. Ludmiła Rumińska do Polski przyjechała dziewięć miesięcy temu. Najpierw skierowano ją do Ośrodka Adaptacyjnego dla Repatriantów w Pułtusku, gdzie m.in. uczyła się polskiego. Dziś jest już oficjalnie lubinianką. W znalezieniu jej mieszkania pomógł Dariusz Jankowski. Z kolei wicestarosta dziś towarzyszył jej w Powiatowym Urzędzie Pracy.
– Z wykształcenia jestem bibliotekarką, ale mogę robić wszystko. Pracowałam w sklepie, żłobku, nie boję się pracy – mówi Ludmiła Rumińska. – Lubin wcześniej oglądałam tylko w Internecie i spodobał mi się. Wygląda na ładne i spokojne miasto. Moja babcia była Polką. Chciałam wrócić do ojczyzny i udało się – jestem tu.
– Moja mama w 1957 roku przyjechała do Polski, więc dla mnie ta sprawa ma szczególne znaczenie – opowiada Władysław Siwak. – To są bardzo wartościowi ludzie, którzy z pewnością wniosą wiele dobrego do naszej społeczności. Trzeba pamiętać, że w Kazachstanie mieszkają potomkowie ludzi przymusowo wywiezionych z ojczyzny. Około stu tysięcy Polaków chce jeszcze wrócić do domu. Oni wciąż pielęgnują język polski i nasze tradycje.
Fot. JD, Starostwo Powiatowe w Lubinie