LUBIN. – Na mojej ulicy, między wieżowcami co noc odbywają się nocne libacje! Młodzież upojona alkoholem wybija szyby, niszczy skrzynki pocztowe i dewastuje wszystko to, co im wpadnie w ręce – mówi mieszkanka ulicy Kilińskiego.
– Najgorzej jest w sobotnie popołudnie, aż strach wychodzić z domu. Na widok policji osiedlowi chuliganie uciekają albo udają, że nic nie robią – dodaje lubinianka. Pracownicy spółdzielni, jak sami mówią, próbowali wszystkich metod, aby pozbyć się łobuzów, nic jednak nie poskutkowało.
Zabawa pod oknami zaczyna się późnym wieczorem, a kończy nad ranem. – Oni potrafią tak kilka godzin szaleć. Do naszych domów docierają odgłosy tłuczonego szkła, przekleństwa i wrzaski! To jest bezprawie, bo nikt nie jest w stanie nic zrobić. Wielokrotnie wzywaliśmy policję, ale to nie pomogło – relacjonuje pani Wanda. – Jak jest okazja to wchodzą też do klatek i podrzucają nam różne rzeczy. Ta grupka dobrze wie, że mamy już ich serdecznie dość i tym bardziej robi nam na złość – dodaje kobieta.
Lokatorzy obawiają się, że któregoś poranka zastaną całkowicie zdemolowane podwórko. – Im nic nie można powiedzieć, bo tylko nas zwyzywają. Kiedyś jeden z opryszków zaczął mi grozić. Najlepiej nie reagować, bo co my możemy? – wzrusza bezradnie ramionami jeden z mieszkańców Kilińskiego.
Spółdzielnia mieszkaniowa „Nasz Dom” zna sprawę. – Już od dawna walczymy z tymi chuliganami. Ale co my możemy zrobić, jedynie naprawić, to co jest zdemolowane. A to jakieś drzwi, a to skrzynki pocztowe… – wylicza jeden z pracowników spółdzielni. – Przebywamy tu tylko w dzień, a wszystko dzieje się wieczorami. Dlatego próbowaliśmy dotrzeć do rodziców tych osób, które tak hałasują. Ich opiekunowie twierdza, że mają grzeczne dzieci i tyle – kończy pracownik spółdzielni „Nasz Dom”.
Żeby rozwiązać problem, kilka miesięcy temu lokatorzy spotkali się z policją. – Chodziło o dokładne przedstawienie sprawy. Lokatorzy skarżą się przede wszystkim na zakłócanie ciszy nocnej. Ta okolica jest pod szczególnym nadzorem dzielnicowego. Funkcjonariusze z prewencji również ją kontrolują – informuje rzecznik lubińskiej policji, aspirant sztabowy Jan Pociecha. – My nie możemy nic zrobić osobie w przypadku zakłócania ciszy nocnej jeżeli nie ma świadka, który potwierdzi, że faktycznie to zdarzenie miało miejsce. Niszczenie mienia natomiast z reguły zgłasza instytucja publiczna i wtedy delikwent zostaje ukarany. Mieszkaniec też może nas poinformować, taka osoba ma gwarancję, że pozostanie anonimowa – podsumowuje funkcjonariusz.