Nie pomogło referendum, zarząd powiatu szuka wiec innych haczyków, które mogłyby zaszkodzić prezydentowi Lubina, Robertowi Raczyńskiemu. Do wojewody trafiło pismo, w którym starostwo wytyka błędy w gospodarowaniu włodarza, jednocześnie wskazując na przepis, który skutkuje… odwołaniem prezydenta z urzędu.
Zarząd powiatu wystosował do wojewody pismo, w którym wskazuje, że prezydent nie realizuje uchwał rady miejskiej, odnośnie przekazania dotacji na remont dróg powiatowych. Odpowiedź, adresowana do wicestarosty Piotra Czekajło, trafiła też do naszej redakcji.
„Po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego (…) organ nadzoru nie stwierdził wystąpienia przesłanek uzasadniających podjęcie przez wojewodę działań zmierzających do odwołania prezydenta Lubina” – czytamy w treści pisma.
Na pytanie czy zarząd powiatu chciał odwołać prezydenta, wicestarosta Czekajło odpowiada: – Nie, nie. To jest pomyłka! Zarząd powiatu skierował do wojewody informację o zaistniałych nieprawidłowościach odnośnie niewykonania przez prezydenta dwóch uchwał, dotyczących przekazania środków finansowych na remonty dróg powiatowych na terenie Lubina. I tylko tych dwóch spraw dotyczyła informacja, nawet nie skarga, tylko informacja – zapewnia wicestarosta.
Inaczej o tym samym piśmie mówi z kolei wicestarosta Mirosław Gojdź, także członek zarządu powiatu. – Wnioskowaliśmy o wyciągnięcie wobec prezydenta konsekwencji za niewykonywania uchwał rady miejskiej – nie ukrywa.
Wiele wskazuje na to, że zarządowi powiatu rzeczywiście zależało na wszczęciu przez wojewodę procedury zmierzającej do odwołania prezydenta. Mówi o tym dyrektor wydziału nadzoru i kontroli wojewody, Joanna Trojan-Klęsk.
– To nie był wniosek, ale zawiadomienie z wyraźną konkluzją na art. 96 ust. 2 ustawy o samorządzie gminnym, który mówi, że wojewoda może odwołać prezydenta, jeżeli dopuszcza się on powtarzającego się naruszenia konstytucji, czyli niewykonywania uchwał. Takie pisma wysyła się przecież w określonym celu – nie ukrywa urzędniczka.
Dyrektor nadzoru wojewody przyznaje, że po otrzymaniu pisma z powiatu, urząd wszczął całą procedurę wyjaśniającą. Na tej podstawie wojewoda uznał, że zrealizowanie uchwał było niemożliwe z przyczyn niezależnych od prezydenta. co też nie daje podstaw do jego odwołania.
– Urzędnicy powiatowi stricte nie napisali nam, że chcą odwołania prezydenta, ale wskazywały na to zawarte w piśmie konkluzje. Powoływanie się na artykuł, który mówi o odwołaniu i wskazywanie uchybień w pracy prezydenta jest chyba jednoznaczne – tłumaczy dyrektor Trojan-Klęsk.
Zarząd powiatu wprawdzie nie przyznaje się, że chodziło o odwołanie prezydenta, ale z drugiej strony jego członkowie przyznają, że w ich ocenie podstaw ku temu nie brakuje.
– Osobiście uważam, że działania pana prezydenta, sam fakt niewykonywania uchwał rady miejskiej, są podstawą , że pana prezydenta należałoby odwołać – mówi wprost Piotr Czekajło.
Rzecznik prezydenta, Krzysztof Maj, nie jest zaskoczony takim obrotem sprawy. Już nie pierwszy raz przeciwnicy Roberta Raczyńskiego usiłowali mu zaszkodzić.
– To kolejny przykład, kiedy partie polityczne próbują odwołać prezydenta. Dzieje się tak z kilku powodów: prezydent jest bezpartyjny, nie wykonuje decyzji partii politycznych. Trochę to trąci poprzednią epoką pisania donosów – dla mnie jest to dziwne i śmieszne jednocześnie – dodaje Krzysztof Maj.