Klubowi Lubin 2006 nie udało się odwołać przewodniczącego rady miejskiej. Zabrakło poparcia Romana Jasińskiego z SLD. Marek Bubnowski może więc spać spokojnie. Ciekawe tylko, jak długo.
Nieoficjalnie wiadomo, że tarcia pojawiły się wśród grupy, która popierała zmiany w prezydium. Być może właśnie to miało największy wpływ na ostateczną decyzję Romana Jasińskiego, który wciąż pozostaje języczkiem u wagi zwalczających się koalicji.
Po ostatnich głosowaniach nogami, radni wreszcie pojawili się na sesji i do wyrażania swych opinii zaczęli używać rąk. Sesja trwa nadal. Do tematu powrócimy.
MRT