Koniec rozgrywek podopieczne Bożeny Karkut i Renaty Jakubowskiej nie będą wspominać dobrze. Miedziowe przegrały z ekipą Startu Elbląg 28:34.
Od samego początku widoczne było, kto gra pierwsze skrzypce. Elblążanki szybko wypracowały sporą przewagę i nie oddały jej do samego końca. W 10. minucie sędzia podyktował rzut karny dla gospodyń. W bramce stanęła wychowanka Zagłębia, Patrycja Chojnacka. W bezpośredniej konfrontacji lepsza okazała się nasza zawodniczka, jednak po dobitce Kingi Grzyb punkt zdobyły miejscowe. W 15. minucie było już 11:6 dla ekipy Startu Elbląg. Zryw nastąpił z sprawą Kai Załęcznej i Juliany Malty, które w ciągu minuty zaliczyły trzy celne trafienia. Nie zrobiło to jednak większego wrażenia na podopiecznych Antoniego Pareckiego, które nie odpuściły i nadal zachowywały bezpieczną przewagę punktową. W 22. minucie było już 16:10, a na dwie minuty przed końcową syreną było 19:15 dla EKS-u. Obie ekipy dorzuciły jeszcze po jednej bramce, tym samym kończąc pierwszą połowę 20:16.
Druga odsłona spotkania nie przyniosła zwrotów akcji. Nadal Elbląg wiódł prym i nic nie wskazywało, aby miało się to zmienić. Zagłębie gubiło piłki i nie potrafiło przełamać skutecznej obrony bramkarki Ewy Siewickiej. W 45. minucie miejscowe prowadziły 27:23. Nienajlepsza gra zespołu wyraźnie irytowała trener Bożenę Karkut, która na dodatek za swoje żywiołowe protesty na decyzję sędziego otrzymała żółtą kartkę. Chwilę później, podobnie ukarany przez arbitra został szkoleniowiec gospodyń. Złą sytuację pogłębiła czerwona kartka dla Agnieszki Jochymek w 54. minucie, która porażkę koleżanek oglądała z pozycji widza. Ostatni mecz w tym roku miedziowe przegrały 28:34.
– Myślę, że to my zawiodłyśmy i przede wszystkim zła postawa w obronie, bo była bardo dziurawa i przeciwnik łatwo zdobywał bramki. Wiadomo, jak gramy lepiej w defensywie, to kontrataki wyprowadza się lepiej. Nie wykorzystałyśmy dogodnych sytuacji i od początku mecz nie układał się po naszej myśli – skomentowała Kaja Załęczna, KGHM Metraco Zagłębie Lubin.