Vive przyjechało do Lubina po dwa punkty. Zagłębie miało nawiązać choć równorzędną walkę z podopiecznymi Bogdana Wenty. Momentami, spotkanie wyglądało nawet na całkiem wyrównane, ale końcowy wynik rozwiał wszelkie wątpliwości, że lider to lider i władzy nie odda.
Pierwsza siódemka, która wyszła naprzeciw Vive Kielce to: Michał Świrkula, Wojciech Gumiński, Piotr Obrusiewicz, Paweł Adamczak, Piotr Adamczak, Mikołaj Szymyślik oraz Michał Stankiewicz.
Zaczęło się dobrze dla miejscowych. Atak Vive zatrzymał Michał Świrkula, a pierwszą bramkę w spotkaniu zdobył Piotr Adamczak. Zagłębie wygrywało 1:0. I to by było na tyle, jeśli chodzi o korzystny wynik dla podopiecznych Jacka Będzikowskiego. Rastko Stojković i Patryk Kuchczyński szybko odebrali lubinianom nadzieję na choćby remis. Po dziesięciu minutach rywalizacji było 6:1 dla przyjezdnych. Vive grało spokojnie, natomiast Zagłębie włożyło całą energię w zatrzymywanie ataków rywali. W 19. minucie pojedynku, Vive wygrywało 12:5. Koniec pierwszej partii nie był więc zaskakujący. Zagłębie Lubin – Vive Targi Kielce, 10:18.
Druga połowa nie przyniosła większych zmian. Należy pochwalić jedynie Michała Świrkulę, który dwoił się i troił, aby miedziowi przegrali jak najmniejszą ilością bramek. Na dwadzieścia minut przed końcową syreną, ekipa Wenty wygrywała 23:14. Ostatnie pięć minut to popis skutecznej gry Łukasza Kużdeby, który starał się zmniejszyć porażkę Zagłębia. Do niego należało ostatnie trafienie w meczu. Miedziowi w 14. kolejce Superligi Mężczyzn, przegrali z Vive Targi Kielce, 22:32. – Vive pokazało nam jak się powinno grać w piłkę ręczną, a my pokazaliśmy jak w piłkę ręczną nie powinno się grać.