Związkowcy, którzy w maju wzięli udział w pikiecie i wyłamali bramę, wchodząc na teren biur zarządu KGHM nie trafią przed sąd. Prokuratura właśnie umorzyła śledztwo w tej sprawie.
– Prokurator stwierdził, że czyn związkowców nie zawiera znamion czynu zabronionego – tłumaczy Joanna Sławińska-Dylewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Innymi słowy prokurator nie dopatrzył się w pikiecie i wejściu na teren KGHM przestępstwa. Postanowienie nie prawomocne.
Przypomnijmy, że władze miedziowej spółki w maju, tuż po proteście związkowców, złożyły zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Według nich górnicy bezprawnie wtargnęli na teren firmy, naruszyli mir domowy i zniszczyli cudze mienie. Holding swoje straty oszacował na 515 zł i 36 groszy. Tyle kosztowała bowiem naprawa bramy, którą wyłamali związkowcy biorący udział w pikiecie. – Nie wtargnęliśmy, mieliśmy zaproszenie – tłumaczyli wtedy związkowcy. – A brama pękła pod naszym naporem sama, nie zrobiliśmy tego umyślnie.
Bramę szybko naprawiono, jeszcze w maju. A związkowcom udało się wywalczyć pięciotysięczną premię dla pracowników KGHM. Sprawa zakończyła się jednak dopiero teraz umorzeniem śledztwa.