Nie wiadomo, co dalej z klubem Broadway

246

IMG_4444_1.JPG– Nie podjęliśmy jeszcze decyzji, czy klub zostanie odremontowany i ponownie otwarty. Nie wiemy też, na ile zostaną oszacowane straty. Na razie trwa śledztwo w tej sprawie – Tomasz Naborczyk, właściciel dyskoteki Broadway, która spłonęła w piątek (13 lutego), nie podjął jeszcze decyzji odnośnie przyszłości klubu. Według wstępnych ustaleń przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.

Przypomnijmy, że pożar wybuchł w dyskotece Broadway tuż po 3 nad ranem. O pożarze powiadomił strażaków jeden z lubińskich taksówkarzy. W tym samym czasie na policję zadzwonił też przechodzień, który zauważył płomienie wewnątrz dyskoteki. Na miejsce udały się trzy jednostki lubińskiej straży pożarnej, które przez ponad trzy godziny walczyły z ogniem. Na szczęście nikt nie odniósł żadnych obrażeń, ponieważ pożar wybuchł, gdy lokal był zamknięty. Ze wstępnych ustaleń wynika, że wyposażenie lokalu uległo całkowitemu spaleniu.

Właściciel dyskoteki otrzymał wezwanie od prokuratury. Jak mówi, dopiero po spotkaniu, zadecyduje o dalszym losie klubu i ustosunkuje się do kwestii ewentualnego podpalenia. Oficjalnie za najbardziej prawdopodobną przyczynę pożaru uznaje się zwarcie instancji elektrycznej. Wielu kojarzy jednak pożar z porachunkami mafijnymi. Jak nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć naszej redakcji, tydzień przed pożarem, w dyskotece pojawili się młodzi ludzie, żądający haraczu. Nie udało im się go jednak uzyskać.

– Na razie nie chcę tego komentować. W tej sprawie trwa śledztwo. Wstępnie otrzymałem informację, że przyczyną pożaru w klubie był samozapłon. To wszystko, co mogę na razie powiedzieć. Kiedy otrzymam zielone światło od prokuratury, udzielę szerszej wypowiedzi – dodaje właściciel klubu.

Prokuratura zaprzecza jakoby pożar mógł być związany z porachunkami mafijnymi i haraczami.

– Prowadzimy postępowanie w tej sprawie. Absolutnie nie możemy tego zdarzenia rozpatrywać w kontekście porachunków mafijnych, wymuszeń i haraczy, ponieważ nie ma ku temu podstaw. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną pożaru był samozapłon instalacji elektrycznej, a sam poszkodowany, czyli właściciel dyskoteki, nigdy nie zgłaszał prób wymuszenia haraczy – informuje Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

MS


POWIĄZANE ARTYKUŁY