Nie taki psychoterapeuta straszny…

956

10 października to Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego. Z tej okazji o wciąż żywych stereotypach na temat korzystania z pomocy psychologicznej rozmawiamy z Angeliką Wojtaś z Dolnośląskiego Centrum Zdrowia Psychicznego w Lubinie.

Fot. Freepik.com

O problemach emocjonalnych i psychicznych mówi się otwarcie coraz częściej. Czy przełamaliśmy wreszcie tabu wokół tego zagadnienia?

Na pewno jest lepiej niż było i to się cały czas powoli zmienia. Coraz więcej osób medialnych też mówi o problemach zdrowia psychicznego, o tym, jak można sobie pomóc i gdzie można tę pomoc uzyskać. Mówią o tym politycy, celebryci, youtuberzy, idole młodych osób. Powstają też coraz to nowe miejsca: poradnie zdrowia psychicznego, gabinety i inne ośrodki, w których można uzyskać pomoc. Mimo to mam wrażenie, że dalej dla wielu osób jest to bardzo wstydliwy temat.

Dlaczego ludzie tak bardzo wstydzą się tego, że potrzebują wsparcia? Przecież gdy boli nas żołądek, to bez problemu idziemy do gastrologa, a gdy boli nas dusza, to już nie sięgamy po pomoc odpowiedniego specjalisty.

Bardzo lubię ten przykład. Myślę, że chodzi o to, jak trudne jest skonfrontowanie się z samym sobą i tym, że sobie z czymś nie radzimy. Że pewne emocje są dla nas trudne i nie jesteśmy w stanie sami ich opracować. Albo obawiamy się, co pomyślą inni – że uznają nas za niewystarczających, słabych, niewydolnych.

Gorszych?

Właśnie tak – że wyjdziemy na gorszych od innych ludzi. To porównywanie też jest bardzo trudne. Istnieje silna, wzajemna zależność między zdrowiem psychicznym a fizycznym. Zdarza się, że cierpimy na silne migreny, bóle żołądka, i idziemy z tymi dolegliwościami do lekarza, który w pewnym momencie – po wykluczeniu przyczyn fizycznych – może pokierować pacjenta na ścieżkę pomocy psychologicznej. Często jednak lęk przed tą konfrontacją i zmierzeniem się z tymi trudnościami i tak wygrywa z bólem fizycznym, odczuwanym na co dzień. Wtedy pacjent cierpi podwójnie.

Z jakimi trudnościami najczęściej zmagają się dziś dorośli i dzieci?

Na pewno natłok różnych, trudnych do zniesienia emocji, natrętnych myśli, trudności w radzeniu sobie z napięciem i stresem. Problemy w relacjach z innymi. Do tego dochodzi też samotność, bo ją można odczuwać, gdy realnie, fizycznie jesteśmy sami, ale też w gronie nawet najbliższych osób. To paradoks, że w dobie, gdy mamy wręcz przesyt różnych bodźców z zewnątrz i możliwości pielęgnowania relacji nawet na odległość, można czuć się naprawdę samotnym.

Ludzie mają trudności z budowaniem relacji i boją się ich. W dodatku w każdą relację musimy włożyć jakiś wysiłek. I zaczyna się analiza: czy to się opłaci? Czy nie zostaniemy odrzuceni? Czy ktoś nas zaakceptuje takimi, jakimi jesteśmy? To jest ryzyko, które zawsze musimy ponieść w procesie tworzenia relacji i myślę, że nie każdy jest gotów się na nie zdecydować. Można się tego bać.

Fot. Vera Arsic/Pexels

„Mężczyźni nie płaczą” – to jeszcze jeden szkodliwy stereotyp. Czy udaje się powoli od niego odchodzić?

Tak, i to jest bardzo smutne, bo rzeczywiście obserwujemy większą liczbę pacjentek niż pacjentów, a my wiemy, że problemy psychologiczne nie mają płci – borykają się z nimi tak samo kobiety, jak i mężczyźni. Zmiana następuje tu bardzo wolno.

Moim marzeniem jako terapeuty jest to, żebyśmy wszyscy potrafili dawać sobie przyzwolenie na te trudne emocje. Płacz nie jest niczym złym, a już na pewno nie jest oznaką słabości. Najgorsze to zostać ze swoimi problemami samemu. Czasem samo wypowiedzenie tego, że jestem smutny, jestem zły, naprawdę przynosi ulgę.

Jak rozpoznać, że my sami – lub ktoś nam bliski – znaleźliśmy się w sytuacji, gdy potrzebna jest pomoc psychologa?

Ważnym sygnałem jest poczucie, że zachowujemy się inaczej niż zazwyczaj. Fdy zaczynamy nie radzić sobie w pewnych obszarach – czy to zawodowym, czy relacyjnym. Gdy mamy trudności z wypełnianiem swoich codziennych obowiązków, zauważamy u siebie tendencję do wycofywania się z relacji, zadań, różnych aktywności. Gdy zaczynamy unikać pewnych rzeczy, które do tej pory były dla nas istotne.

Każdy z nas ma w sobie pewne mechanizmy obronne i one zazwyczaj służą do ochrony nas przed trudnymi do zniesienia emocjami lub natrętnymi myślami. W sytuacji kryzysu psychologicznego te mechanizmy słabną, nie wystarczają już do tej ochrony, i wtedy pojawiają się różne objawy. To jest ten sygnał i naprawdę warto nie bać się na niego reagować.

Gdzie szukać pomocy? Jak wybrać terapeutę?

Wbrew pozorom to nie jest łatwe. Oczywiście pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to internet. To dobry sposób na szukanie specjalisty lub ośrodka, do którego chcemy się udać. Warto poczytać, kim jest terapeuta, jaką skończył szkołę, w jakim nurcie terapeutycznym pracuje, w jakich obszarach się specjalizuje, bo to jest ważne w aspekcie tego, z jakimi trudnościami się zmagamy.

Najważniejsze jest to, jak my się będziemy czuli w kontakcie z terapeutą, bo to jest bardzo specyficzna relacja, dlatego tak ważne jest, abyśmy się w niej czuli bezpiecznie. Tutaj trzeba posłuchać swojej intuicji i uważnie przeanalizować, jacy my jesteśmy przy tym terapeucie – czy czujemy się swobodnie i bezpiecznie.

To jest osoba, której będziemy powierzali swoje najskrytsze myśli i przed którą będziemy się odsłaniali, a to jest niezmiernie trudne! Proces budowania przymierza terapeutycznego też trwa i początki nigdy nie są łatwe, więc tu też może nam towarzyszyć lęk przed oceną, co ten człowiek sobie o nas pomyśli. Każdy terapeuta i psycholog jest zobowiązany do objęcia informacji, które otrzymuje od pacjenta, ochroną i pełną poufnością.

Bywa, że zanim trafimy do odpowiedniego dla nas specjalisty, odwiedzimy kilku innych. To też jest najzupełniej normalne. Nie należy się poddawać i zniechęcać. Po prostu musimy poszukać właściwej dla nas osoby.

Fot. Shvets Production/Pexels

Media społecznościowe są pełne coachów, doradców i twórców treści, którzy nie są dyplomowanymi psychiatrami, psychologami czy terapeutami, ale i tak publikują różne porady. Jak odróżnić doświadczonego profesjonalistę od osób, które nie są prawdziwymi specjalistami w tej dziedzinie, a czasem wręcz ich działanie zahacza o szarlataństwo?

To jest bardzo trudne, bo w dzisiejszych czasach stworzenie konta społecznościowego i wstawianie tam różnych treści to żaden problem. I każdy może to zrobić. Obserwujemy wysyp różnego rodzaju coachów, mówców motywacyjnych, osób prowadzących poradnictwo on-line. Radziłabym uważać i nie sugerować się tym zbyt mocno. Miejsce, w którym lepiej poszukać odpowiedzi na nurtujące nas pytania, to raczej artykuły naukowe niż instagramowe stories. Google Scholar jest do tego naprawdę dobrym źródłem.

Przestrzegam też przez diagnozowaniem się przez internet – tego nie robimy! Wiem, że można wykonać on-line rożnego rodzaju testy, w tym test osobowości, ale to w rzeczywistości może się mieć nijak do tego, jacy naprawdę jesteśmy z i czym naprawdę mamy problem. Na takie rzeczy naprawdę szkoda czasu, emocji, a często i pieniędzy. Rzetelną diagnozę dostaniemy wyłącznie w gabinecie.

Rozmawiała: Joanna Dziubek


POWIĄZANE ARTYKUŁY