Nie jest jak w filmie, ale nie zamieniliby się z nikim

2617

To niełatwe zadanie, ale większość z nich nie wyobraża sobie innego życia – rodziny zastępcze, bo o nich mowa, wczoraj miały swoje święto. W naszym powiecie funkcjonuje w sumie 150 form pieczy zastępczej, ale cały czas potrzebne są kolejne osoby, które otworzyłyby serca i domy na dzieci w potrzebie.

Do pieczy zastępczej trafią dzieci w bardzo różnym wieku. Powiatowy Ośrodek Pieczy Zastępczej w Lubinie ma pod swoimi skrzydłami zarówno kilkudniowe maluchy, jak i studentów.

– Mamy trzech takich wychowanków, do 25. roku życia – przyznaje Artur Tórz, dyrektor Powiatowego Ośrodka Pieczy Zastępczej. – Wszystkich form rodzinnej pieczy zastępczej na terenie powiatu lubińskiego jest 150. Są to: trzy placówki opiekuńczo-wychowawcze typu rodzinnego, cztery rodzinne domy dziecka i dwie rodziny zastępcze zawodowe. Pozostałe to rodziny spokrewnione niezawodowe – wylicza.

Jedną z rodzin zastępczych od dwóch lat tworzą Monika i Tomasz Lipińscy. Mimo, że mają troje własnych dzieci, zdecydowali się przyjąć pod swój dach i do serc kolejną trójkę. I jak przyznaje pani Monika, bez zastanowienia jeszcze raz podjęłaby taką decyzję.

– Zaangażowałam się i robię to całym sercem, sprawia mi to przyjemność, choć nie jest to łatwe zadanie. Dzieci mają bardzo dużo problemów, to też przenosi się na nas i nasze dzieci – mówi pani Monika.

– Ale też nasze dzieci dużo się uczą, widzą, że nie każdy ma wszystko, doceniają, że mają kochającą rodzinę – dodaje pan Tomasz.

– Jak się zaczęło? Sytuacje losowe. Poznaliśmy chłopczyka z domu dziecka, gdy córka była w szpitalu. I tak krok po kroku angażowaliśmy się coraz bardziej – wspomina jego żona.

W przypadku Krystyny i Adama Koziołów zaczęło się od bycia rodziną zastępczą, potem była zawodowa rodzina zastępcza i rodzinny dom dziecka. W pieczę zastępczą są zaangażowani od 15 lat.

– Mam z tego bardzo dużo radości i satysfakcji. Największa radość, gdy znajdę rodzinę adopcyjną dla tych dzieci. Przeżywam, płaczę, tęsknię, ale bardzo się cieszę – mówi pani Krystyna, przez której dom przez te lata przewinęło się w sumie około 65 dzieciaków, a obecnie mieszka ośmioro.

Opieka nad dziećmi, które często mają poważne problemy, nie jest jednak łatwa.

– Bardzo ciężko jest żyć w rodzinie zastępczej, nie jest tak fajnie, jak w filmie „Rodzina zastępcza” z Piotrem Fronczewskim. Są to dzieci często po traumatycznych przejściach, wyrwane ze środowiska rodzinnego, w którym zdarza się przemoc, alkoholizm, narkomania lub niewydolność wychowawcza. Trzeba okazać się dużym sercem, żeby móc im pomóc – przyznaje Artur Tórz.

I za to ogromne serce podziękowali przedstawicielom rodzin zastępczych z powiatu lubińskiego dyrektor Ośrodka oraz starosta lubiński Paweł Kleszcz z okazji przypadającego 30 maja Dnia Rodzicielstwa Zastępczego.

– Ten dzień jest tym dniem, kiedy możemy uhonorować rodziny, podziękować im za współpracę, za te nieprzespane noce, wizyty u specjalistów, opiekę nad dziećmi i podzielenie się swoim domem z obcymi dziećmi – mówi Tórz.

– To właśnie ci ludzie są najlepszą reklamą rodzicielstwa zastępczego. Udowadniają, że można i że warto – dodaje starosta Kleszcz, dziękując rodzinom zastępczym za wszystko, co robią dla dzieci z powiatu lubińskiego.

Cały czas potrzebne są kolejne osoby, które podzieliłyby się domem. Zainteresowani wszelkie informacje na temat rodzicielstwa zastępczego uzyskają w Powiatowym Ośrodku Pieczy Zastępczej w Lubinie.


POWIĄZANE ARTYKUŁY