Europejskie Dni Ptaków już za nami, a tymczasem wiele lubińskich spółdzielni mieszkaniowych nie radzi sobie z… miłośnikami gołębiami. Gołębie, przyzwyczajone do swoich karmicieli, brudzą odchodami chodniki i elewacje, a niedojedzonym przez ptaki jedzeniem interesują się głównie szczury.
Gołąb miejski należy do gatunków stosunkowo licznych i przyzwyczajonych do życia w większych miastach. W wielu miejscach wypiera gatunki takie jak wróbel czy sierpówka. Zbyt duża liczebność gołębi nie jest korzystna ani dla samych ptaków, ani dla ludzi, którzy narzekają na ich odchody oraz to, że mogą być atakowani przez niektóre ich pasożyty – obrzeżki gołębie i ptaszyńce. Jak utrzymać populację gołębi na takim poziomie, aby była zdrowa, nie powodowała problemów, a jednocześnie stanowiła ozdobę naszych miast?
– Pamiętajmy, że w kontakcie ze wszystkimi dzikimi zwierzętami, a takimi są też gołębie miejskie, trzeba zachować ostrożność, a najlepiej całkiem zachować dystans. Gołębie nie stanowią dla człowieka zagrożenia większego niż inne ptaki. Problem z nimi jest bardziej natury estetycznej niż epidemiologicznej – mówi Wiesława Bober, zastępca Powiatowego Lekarza Weterynarii. – Mieszkańcy najczęściej skarżą się na sąsiadów, którzy dokarmiają gołębie, a są to ptaki, które bardzo szybko przyzwyczajają się do miejsca karmienia. Raz nauczone, będą wracać. Nie ma potrzeby dokarmiać miejskich ptaków, one powinny same szukać pożywienia – dodaje weterynarz.
Żeby zniechęcić ptaka do gniazdowania, od lat stosowane są metalowe kolce umieszczane na parapetach czy gzymsach. Nie ranią ptaka, a skutecznie zniechęcają do siadania w danym miejscu. Jest to stara metoda, rekomendowana nawet przez ministerstwo rolnictwa. Skuteczne są też specjalne siatki uniemożliwiające dostanie się na balkony, a nawet do wnęk.
– Prosimy lokatorów, którzy opuszczają mieszkania, żeby zakładali siatki na balkonach. Opuszczone miejsca ptaki szybko przejmują, a gruba warstwa ich odchodów zalega później na balkonach – mówi Ryszard Półtorak, prezes SM „Polne”.
Niektóre miasta zdecydowały się na współpracę z sokolnikiem, bo tam, gdzie reintrodukowano sokoła wędrownego, gołąb stał się podstawą jego diety. Kontakt z ptakiem drapieżnym jest dla gołębia stresującym i unika później tego miejsca. Czasami wystarczy jedynie odgłos drapieżnika odtwarzany z nagrania. Tę metodę od kilku lat wykorzystuje Spółdzielnia Mieszkaniowa „Polne”
– Mamy dwa takie urządzenia, odtwarzają dźwięki na Topolowej i Leszczynowej, jednak gołębie oswoiły się już z tymi dźwiękami. Prosimy lokatorów, żeby nie dokarmiali gołębi, ale bez skutku. Być może pomógłby taki publiczny gołębnik – wydzielone miejsce dla „gołębiarzy”, w którym miłośnicy tych ptaków mogliby z nimi przebywać. Spółdzielnia niestety nie dysponuje takim miejscem – mówi prezes SM „Polne”.
Taki gołębnik jeszcze kilka lat temu stał przy ulicy Mickiewicza. Dziś już go nie ma.
– Mieszkańcy nie chcieli gołębnika, zdecydowaliśmy go usunąć. Problemu, jaki stwarzają gołębie to jednak nie rozwiązało – mówi pracownik SM im. Staszica.
Polskie prawo chroni gołębie tak, jak inne ptaki. Nie wolno im robić krzywdy, grozi za to kara więzienia. Gołębi najlepiej po prostu nie dokarmiać.