Propagowanie i wspieranie pszczelarstwa tradycyjnego i naturalnego, popularyzowanie zasad ochrony środowiska, a także warsztaty dla najmłodszych związane z pszczołami i pszczelarstwem – lubińskie zoo już po raz piąty wzięło udział w obchodach Światowego Dnia Pszczół. – To, co spożywamy w 85 procentach pochodzi od pszczół. Nie będzie pszczół, nie będzie niczego. Pszczoły to przyszłość i przeszłość, te owady są starsze od dinozaurów – uważa Jerzy Nawara, pszczelarz z Domaszkowa, który wraz z żoną regularnie bierze udział w wydarzeniu.
Światowy Dzień Pszczół został ustanowiony przez Organizację Narodów Zjednoczonych na wniosek Słowenii. Święto to przypada na 20 maja i ma na celu m.in. propagowanie i wspieranie pszczelarstwa tradycyjnego i naturalnego, a także popularyzowanie zasad ochrony środowiska. Oficjalnie dzień pszczół w lubińskim zoo odbywa się po raz piąty, ale wcześniej organizowano tam już podobne wydarzenia poświęcone tym pożytecznym bezkręgowcom.
– My pszczoły szanujemy, dbamy o nie i uczymy o nich – mówi Iwona Skrypin, specjalistka ds. edukacji w Zoo Lubin.
Każdy, kto odwiedził tego dnia lubińskie zoo, mógł zajrzeć do pokazowego ula czy samodzielnie wykonać hotel dla dzikich zapylaczy, który można powiesić gdzieś przy ogrodzie. Była też możliwość rozmowy z prawdziwym pszczelarzem oraz zakupu miodu. W godzinach porannych dla grup zorganizowanych pracownicy zoo przeprowadzili dwa wykłady, podczas których wyjaśniano, skąd się bierze miód. Frekwencja dopisała, bo uczestniczyło w nich ponad sto osób.
– Dzieci, które przychodzą na zajęcia mają już podstawową wiedzę i z roku na rok coraz sprawniej odpowiadają na nasze pytania. Cieszy nas to, że ta świadomość znaczenia pszczół rośnie i człowiek bardziej szanuje te pożyteczne owady – zauważa Iwona Skrypin.
Pan Jerzy Nawara, który wraz z żoną Bogusławą prowadzą w Domaszkowie pasiekę Zuzia, od lat współpracuje z lubińskim ogrodem zoologicznym. Jego zdaniem w tym miejscu powinna stanąć pasieka. – Są takie gatunki pszczół, które są bardzo łagodne i nie atakują ludzi. W miastach są ule na dachach i to się sprawdza. Nie do końca, ale się sprawdza – twierdzi pszczelarz.
Ekspert pozytywnie ocenia ostatnie lata, jeśli chodzi o poziom wiedzy na temat tych pożytecznych owadów. – Wiele się poprawiło w tym temacie, ponieważ dość duża rzesza młodych osób interesuje się pszczelarstwem. To oni tłumaczą starym, kiedy czy przy jakiej temperaturze nie używać oprysków. I to jest fajne. My od 15 lat prowadzimy Edukacyjną Ścieżkę Pszczelarską i robimy wszystko, by uczyć dzieci i młodzież. Oni są chłonni wiedzy, bo starych jest ciężko przekonać do nowych rozwiązań – uważa.
– To, co spożywamy, w 85 procentach pochodzi od pszczół. Nie będzie pszczół, nie będzie niczego. Pszczoły to przyszłość, ale też przeszłość. One są starsze od dinozaurów. Pszczoły to życie, tak jak woda – dodaje pan Jerzy.
Fot. Tomasz Folta