Nie będzie łączenia kopalń – obwieścił dziś prezes KGHM Mirosław Krutin. Mimo iż miedziowa spółka wycofała się ze swojego projektu, związkowcy nie zrezygnowali z przygotowań do strajku. – Decyzję w tej sprawie podejmiemy w poniedziałek – dodają.
Jeszcze miesiąc temu zarząd KGHM twierdził, że integracja trzech kopalń, czyli ZG „Lubin”, ZG „Rudna”, ZG „Polkowice – Sieroszowice”, w jeden twór jest niezbędna i tylko w ten sposób można znacznie obniżyć koszty ponoszone przez spółkę. Wśród korzyści wymieniano również optymalne wykorzystanie złóż, lepszą koordynację inwestycji oraz ograniczenie rezerw technicznych, poprawę bezpieczeństwa pracy, obniżenie kosztów wydobycia i jednolitą politykę kadrową. Jednak po protestach związków zawodowych, gdy nad firmą zawisło niebezpieczeństwo strajku, jej władze wycofały się z tego pomysłu.
– W obecnej sytuacji kryzysu firmy nie stać na to, żeby gubiła gotówkę z powodu strajku, niezależnie od tego, kto ma więcej, a kto ma mniej racji. Nie chodzi o ambicje ludzi, ale o firmę – mówi prezes miedziowej spółki Mirosław Krutin.
Związki zawodowe na tę informację zareagowały powściągliwie.
– Tutaj nie ma zwycięzców i pokonanych, dla mnie dobro spółki jest najważniejsze – stwierdza Ryszard Kurek ze Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego.
Związkowcy nie chcieli dziś również powiedzieć, czy zrezygnują z 24-godzinnego strajku, który zaplanowali na 5 listopada.
– Nasza decyzja będzie w poniedziałek, nie cofnęliśmy swojego scenariusza – dodaje Józef Czyczerski, szef miedziowej „Solidarności”.
Skąd ta zwłoka? Związkowców interesuje co się stanie z COPI, o którym nie było mowy na ostatnim spotkaniu z zarządem. Nadal chcą również walczyć o podwyżki. W tym przypadku jednak zarząd twardo obstaje przy swojej wcześniejszej decyzji.
– Podtrzymujemy nasze stanowisko, że podwyżki to nie jest w tej chwili dobry pomysł – informuje prezes Krutin. – Czy firmę stać na dokładanie kosztów stałych w przyszłości? – pyta retorycznie.
MRT