W piątek nauczyciele ze Związku Nauczycielstwa Polskiego pojawią się w Warszawie, gdzie na ulicach będą domagać się podwyżki swoich wynagrodzeń. Z lubińskiego oddziału ZNP do stolicy pojedzie 20 osób.
– Wśród nauczycieli przeprowadzona został ankieta i większość opowiedziała się za zorganizowaniem manifestacji w Warszawie – mówi Beata Goldszajdt, prezes zarządu lubińskiego oddziału ZNP. – Flagi ZNP na lubińskich szkołach wiszą już od dawna, zdążył już je pokryć kurz. Od dwóch lat domagamy się podwyżki dla nauczycieli. Byliśmy już na dwóch manifestacjach w Warszawie i na pikiecie we Wrocławiu. Jednak ani rozmowy, ani manifestacje nie przyniosły żadnego rezultatu.
Związek Nauczycielstwa Polskiego domaga się zwiększenia nakładów na oświatę, podniesienia prestiżu i kondycji finansowej nauczycieli, między innymi poprzez 50-procentowy wzrost wynagrodzenia zasadniczego, utrzymania korzystnych dla nauczycieli uprawnień emerytalnych, wzrostu płac pracowników niepedagogicznych, upowszechnienia wychowania przedszkolnego oraz przejęcia przez budżet państwa kosztów prowadzenia przedszkoli publicznych.
– Chcemy niezwłocznego podjęcia rozmów w sprawie płac nauczycieli w 2008 r. i skierowania do uzgodnienia projektu rozporządzenia MEN w sprawie wysokości minimalnych stawek wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli, rezygnacji z pomysłu wprowadzenia bonu oświatowego, a także natychmiastowego podjęcia rozmów w sprawach rozwiązań emerytalnych nauczycieli – przedstawia postulaty nauczycieli Beata Goldszajdt.
Jeśli piątkowa manifestacja w Warszawie nie przyniesie rezultatów i nauczyciele nie dostaną podwyżek, władze związku nie wykluczają, że dojdzie do strajku.
– W takim przypadku strajk rozpocznie się prawdopodobnie w czasie matur – podsumowuje Beata Goldszajdt. – Mamy jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie.
MRT