Natalia Czerwonka: Podążam w dobrym kierunku

168

Za nami rywalizacja Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim w Holandii. Bardzo dobrze w niej spisały się lubinianki Kaja Ziomek, Andżelika Wójcik i Natalia Czerwonka. Emocje opadły, a my zapytaliśmy naszą olimpijkę, jak odbiera swój występ w Heerenveen.

Fot. Erik Pasman

Sięgając pamięcią, wracam do stycznia 2020 roku, kiedy to w sprincie wraz z Kają Ziomek i Andżeliką Wójcik wywalczyłaś brązowy medal mistrzostw Europy. W 2018 roku byłaś siódma na dystansie 1000 m w Pucharze Świata, a na 1500 m w zeszłym roku uzyskałaś czas zbliżony do tego w Pjingczang. W tym roku piąte miejsce na dystansie 1000 m mocno podkreślało środowisko łyżwiarskie tym bardziej, że to kilka lokat wyżej od Karoliny Bosiek. Choć czasem, jak sama podkreśliłaś, pojawiają się myśli o zakończeniu kariery, to jak się patrzy na te rezultaty to trudno podjąć taką decyzję?

Natalia Czerwonka: Przede wszystkim kiedy jestem na zawodach międzynarodowych nie ścigam się z koleżankami z drużyny, a z całą resztą świata, patrzę się na najlepszych. Fajnie jest kiedy cała drużyna jest mocna bo wtedy wzrastają morale całej grupy i sportowiec czuje się mocniejszy. Co do zakończenia kariery to zawsze powtarzałam, że ja kocham trenować i mam chęci, potrzebne jest zdrowie, sprzyjające środowisko i ludzie, którym można ufać. Niestety w tym roku zrezygnowano z rozgrywania biegu drużynowego sprinterskiego, który niestety nie jest konkurencją olimpijską, w związku z kumulacją startów podczas pucharów świata, których ilość została zmniejszona tylko do dwóch. Bardzo lubię jeździć ten bieg z Andżeliką Wójcik i Kają Ziomek ponieważ świetnie nadaje się na te trzecie okrążenie.

Co do dystansu na 1000 m to chciałbym się nieco cofnąć w czasie. Mamy więc 2010 rok i złoty medal na tym dystansie na Mistrzostwach Polski. Wyprzedziłaś wtedy swoją przyjaciółkę Luzię Złotkowską. Ten dystans wyraźnie ci służył i służy, choć przykładowo na 1500 metrów na XXIII Igrzyskach Olimpijskich Pjingczang 2018, uzyskałaś świetny czas 1:57.85 i ten bieg także jest twoim autem.

Natalia Czerwonka: Na pewno w tym roku nie nastawiałam się na takie rezultaty na 1000 metrów. Biorąc pod uwagę, że jestem coraz starsza i za wolna na rozpędzeniu na tym dystansie chciałam w tym roku zdecydowanie bardziej skupić się na dystansie 1500 metrów. Nigdy nie pomyślałabym, że mogę być aż tak blisko podium na 1km bo 0,27 setnych sekundy to naprawdę niewiele. Cieszy mnie to bardzo i pokazuje, że podążam w dobrym kierunku przed Igrzyskami.

Jak jeździ się w duecie z Magdaleną Czyszczon i Karoliną Bosiek? Pytam, bo widzieliśmy cię w różnym trio, oczywiście dla mieszkańców naszego miasta te lubińskie/spritnerskie powodowało największą radość.

Natalia Czerwonka: Bieg drużynowy, który teraz jeżdżę z Karoliną i Magdą jest zupełnie innym biegiem. Dwa razy dłuższym, podczas którego nie startujemy na przysłowiowy „gaz”. Na pewno odnotowaliśmy w tym roku duży progres czasowy w tej konkurencji ale na pewno stać nas jeszcze na więcej.

Mam wrażenie, ze twój trening jest nieco podwójny. Po pierwsze, szlifowanie formy i odpowiednich elementów łyżwiarstwa z Arkadiuszem Skoneczym, samodoskonalenie, a po drugi to trening z twoimi Misiami. Nie powiesz mi, że za każdym razem jak wyjeżdżasz z dziećmi na taflę to nie jest to dodatkowe przygotowanie do trwającego sezonu?

Natalia Czerwonka: Podczas zgrupowań, na których są moi podopieczni czym bliżej zimy to niestety poświęcam im coraz mniej uwagi. Przed wyjazdem do Holandii, Akademia miała obóz w Tomaszowie Mazowieckim i odwiedziłam dzieci dopiero po kolacji. Lubię z nimi przebywać, ponieważ dają mi bardzo dużo takiej dziecięcej radości, cieszę się, że dzięki tym wynikom mogę być dla nich wzorem i inspiracją. Wciąż będę głośno powtarzać, że moim marzeniem jest wychować kolejnego mistrza olimpijskiego z Lubina i wiem, że tego dokonam.

Z lubińską panczenistką rozmawiał Mariusz Babicz.


POWIĄZANE ARTYKUŁY