Grillowana kiełbasa, kaszanka, kiszone ogórki, a dla łasuchów domowej roboty ciasta – to czekało dziś przy Zespole Szkół nr 1 w Lubinie na wszystkich, którzy przyszli na piknik charytatywny dla Maćka. Uczniowie zbierali pieniądze na pomoc dla ciężko chorego nauczyciela.
Piknik na rzecz Macieja Marchewki rozpoczął się o godz. 10.30, na długiej przerwie, i przy stołach z jedzeniem natychmiast ustawiła się kolejka.
Grill pracował na pełnych obrotach, nauczyciele i dyrekcja szkoły pomagała w szykowaniu kolejnych porcji.
Po posiłku można było odpocząć na leżaku, słuchając szkolnej orkiestry, lub zrzucić kalorie na steperze.
Ponieważ chory nauczyciel jest miłośnikiem szachów, za datek do puszki można było też rozegrać partię królewskiej gry.
– Maćka nie ma w pracy już dwa lata i niektórzy uczniowie nie mieli okazji go spotkać, a jednak dołączyli do tej akcji, bo chcą mu pomóc. I to jest niesamowite – mówi Dariusz Tomaszewski, dyrektor szkoły.
– Nie był moim nauczycielem, ale jest potrzeba pomocy, to działamy – potwierdza Kamil Misiewicz z klasy IVd.
O chorobie 57-letniego nauczyciela pisaliśmy tutaj:
Jeśli ktoś chciałby mu pomóc, może wpłacić pieniądze na internetową zbiórkę na portalu Pomagam.pl dostępną TUTAJ. Na półroczną opiekę medyczną Maciej potrzebuje 70 tys. zł.
Z pozoru zwykła infekcja w marcu 2022 roku i powikłania po niej doprowadziły do całkowitej utraty głosu i czterokończynowego porażenia. Jednym z najtrudniejszych doświadczeń było trafienie w tym stanie do szpitala, Tata był sparaliżowany, poruszający wyłącznie oczami, nie mogący wydać z siebie żadnego dźwięku, nie mogący wyrazić bólu w żaden sposób.
Przez ostatnie dwa lata Tata był wielokrotnie hospitalizowany i rehabilitowany, dzięki czemu odzyskał głos, paraliż ustąpił, jednak jego stan pogarsza się, diagnozy wciąż nie ma, dotychczasowe leczenie nie pomaga. Życie Taty to ogromny ból i wycieńczenie, które powodują, że nawet proste, fizjologiczne czynności wymagają asysty. Ma problemy z oddychaniem, połykaniem. Obecnie porusza się na wózku i jest całkowicie uzależniony od domowników
– opisuje sytuację rodzina Macieja.
Fot. Joanna Dziubek