Na koniec remis

12

27:27, takim rezultatem zakończył się pojedynek MKS Zagłębia Lubin z Azotami Puławy. Podopieczni Jacka Będzikowskiego mieli szansę na pewne dwa punkty w tym spotkaniu, niestety dekoncentracja i zbyt duża ilość kar po stronie miedziowych, zaprzepaściła tą szansę.

 

Na parkiet jako podstawowa siódemka wyszli: Malcher, Piotr Adamczak, Paweł Adamczak, Kozłowski, Stankiewicz, Gumiński i Szymyślik. Do siódmej minuty Zagłębie było faworytem spotkania. Do siatki rywala rzucali Tomasz Kozłowski i Wojciech Gumiński doprowadzając do stanu 5:1 dla gospodarzy. Puławianie gonili wynik i w 20. minucie meczu wyszli na prowadzenie 7:11. Miedziowi nie potrafili się przełamać i tracili kolejne bramki. Jakby tego było mało, na trzy minuty przed końcową syreną sędziowie posłali trzech lubińskich zawodników na ławkę kar. Piotr Adamczak, Mikołaj Szymyślik i Wojciech Gumiński nie mogli pomóc kolegom godnie zakończyć pierwszą partię. Do przerwy wynik 12:17 dla przyjezdnych.

Rozgrywający Puław, Michał Szyba rzucił pierwszą bramkę w drugiej połowie. Zagłębie w pewnym momencie przegrywało 13:20. Dopiero na dziesięć minut przed końcową syreną, pojawiła się nadzieja, że miedziowi tego meczu nie przegrają. I rzeczywiście. Gumiński, Migała i Kozłowski dogonili wynik i doprowadzili do remisu 27:27. – Mecz mogliśmy zdecydowanie wygrać. Cieszymy się z jednego punktu, ale z przebiegu meczu nie zasłużyliśmy na niego – powiedział po spotkaniu Piotr Obrusiewicz, MKS Zagłębie Lubin.

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY