– Nie jest źle, ale nie jest też rewelacyjnie – mówi Ewa Katulska, kierownik lubińskiego punktu krwiodawstwa, oceniając obecne zapasy krwi. – Wakacje to okres wyjazdów młodych ludzi, a to oni zwykle są najaktywniejszymi dawcami – dodaje.
Co roku w okresie wakacji punkty krwiodawstwa biją na alarm, że krwi jest jak na lekarstwo.
– Krwiodawstwo w czasie wakacji właściwie zamiera – ubolewa kierownik Katulska. – Co gorsza nigdy nie wiemy, czy zgromadziliśmy jej wystarczająco, bo wystarczy kilka większych wypadków, aby pojawił się deficyt tego życiodajnego płynu – przyznaje.
Z tego względu organizowane są akcje informacyjne, aby zwiększyć świadomość wśród lubinian i zachęcić ich do oddawania krwi. Dodatkowym bodźcem jest dzień wolny od pracy, a dla młodych dawców – wolne od szkoły. Niestety taka zachęta nie sprawdza się u młodych w czasie wakacji.
– Najczęściej właśnie na młodych lubinian możemy liczyć. To oni uzupełniają nasze rezerwy. Teraz jednak studenci i uczniowie rozjechali się po świcie. W lipcu mieliśmy duże zapotrzebowania na krew, ale udało się opanować sytuację i tak jest do teraz. Niektórych sytuacji nie jesteśmy jednak w stanie przewidzieć, dlatego zachęcamy dawców do honorowego oddawania krwi – dodaje kierownik Ewa Katulska.
Podstawowym wymogiem, który trzeba spełnić aby oddać krew jest dobry stan zdrowia i wiek od 18 do 66 lat panowie i 60 lat panie. Za oddanie krwi ustawowo należy nam się dzień wolny od pracy.
Krew pobierana jest od poniedziałku do piątku od 7.30 do 10. Choć krwiodawcy narzekają na tak wczesne godziny, to popołudniami pobieranie krwi jest niemożliwe. Ograniczeniem są obróbki, których dokonanie jest konieczne, aby krew była gotowa do transfuzji. Potem krew jest przewożona do Wrocławia i tam selekcjonowana.