Miała jeden cel – złoto. I dokładnie z takim nastawieniem poleciała do Tbilisi. Małgorzata Popowicz ze Strefy Walk Lubin nie tylko spełniła swoją zapowiedź, ale zrobiła to w imponującym stylu, sięgając po tytuł mistrzyni świata w kategorii do 56,7 kg podczas Mistrzostw Świata Juniorów i Seniorów IMMAF 2025. Dla lubinianki to nie tylko największy sukces w dotychczasowej karierze, ale także potwierdzenie, że w tym młodym wieku ma w sobie wszystko, czego potrzeba, by wkrótce z powodzeniem wejść na zawodowy poziom MMA.
– To była przepiękna przygoda, 10 dni w Gruzji, organizacja na bardzo wysokim poziomie, cztery ciężkie walki, ale jak widać, nic mi nie jest – mówi z uśmiechem Małgorzata Popowicz, która do kraju wróciła nie tylko z medalem, ale też z ogromną dawką doświadczenia. Jej droga do tytułu była naprawdę wymagająca. Wszystkie walki stoczyła na pełnym dystansie i wszystkie wygrała jednogłośną decyzją sędziów. W finale pokonała Miracle Chapito z Zambii, wcześniej eliminując gospodynię turnieju, Norweżkę Marie Paulsen i swoją reprezentacyjną koleżankę Paulinę Konik.
– Najtrudniejsza była pierwsza walka, bo to ona decyduje, czy w ogóle pójdzie się dalej. Był stres, adrenalina, to przełamanie. Potem już dzień po dniu, plan do wykonania – wspomina zawodniczka.
Właśnie plan, taktyka i spokój w klatce okazały się jej największymi atutami.
– Czułem się trochę jakbym grał w grę komputerową – śmieje się jej trener, Stanisław Tuszyński. – Ja naciskałem przyciski, a Gosia wykonywała wszystko idealnie. To pokazuje, jak wielkie ma zaufanie do mnie i jak chłodno potrafi myśleć w walce. W MMA to rzadkość, szczególnie u młodych zawodników. Popowicz i Tuszyński tworzą zgrany duet, który wspólnie przeszedł już wiele etapów rozwoju – od juniorskich występów po międzynarodowe sukcesy. Mistrzostwo świata to, jak mówi trener, „wisienka na torcie” tej współpracy.

Dla Gosi ten sukces ma jednak także osobisty wymiar. W drodze do Tbilisi pomogło jej wiele osób – sponsorzy, znajomi i kibice, którzy wsparli ją finansowo i mentalnie. – Chcę bardzo podziękować wszystkim, którzy wpłacili na moją zbiórkę, udostępnili ją albo trzymali kciuki. Bez nich ten wyjazd i to zwycięstwo nie byłyby możliwe – podkreśla.
W turnieju była jedną z najmłodszych zawodniczek w swojej kategorii. Choć w czerwcu skończyła dopiero 21 lat, w klatce zachowywała się jak doświadczona wojowniczka.
– Najmłodsza miała 24, najstarsza 28 lat. To tylko bardziej mnie motywowało. Pokazałam, że wiek nie gra roli, jeśli naprawdę się chce – mówi Popowicz. Jak przyznaje, nie planuje się spieszyć z przejściem na zawodowstwo, choć to właśnie tam widzi swoją przyszłość.

– Chcę wszystko robić mądrze i po kolei. Na razie chwilę odpocznę, kończę studia na dietetyce, piszę pracę licencjacką, ale wiem, że zawodowe MMA to kierunek, w którym zmierzam – dodaje.
Trener Tuszyński nie ma wątpliwości, że to dopiero początek.
– Gosia ma ogromny potencjał. Jest pracowita, słucha, ufa, potrafi walczyć z głową. Tacy zawodnicy to rzadkość. Mistrzostwo świata to dowód na to, że idzie w dobrą stronę – podkreśla szkoleniowiec. Jego klub, Strefa Walk Lubin, również świętuje sukces.

W rankingu MMA Polska znajduje się obecnie w ścisłej czołówce, na piątym miejscu w kraju.
– Jeśli spojrzymy na to, że rywalizujemy z klubami z Warszawy, Wrocławia czy Krakowa, to naprawdę powód do dumy. Pokazujemy, że Lubin to też mocny punkt na mapie polskiego MMA – dodaje Tuszyński.
Złoto z Tbilisi to kolejny rozdział w sportowej historii Małgorzaty Popowicz. Historii, która dopiero się pisze, ale już teraz pokazuje, że z Lubina na świat można wyruszyć nie tylko z marzeniami, ale i z realną siłą, by je spełnić.
