Pojedynek z mistrzem Polski PlusLigi zakończył się porażką Cuprum Lubin, 0:3. Ekipa Skry Bełchatów już od samego początku pokazała swoje atuty w postaci silnej zagrywki, dobrego przyjęcia i pewnej gry przy siatce. Lubinianie podjęli rękawice i w drugim oraz trzecim secie napsuli nieco nerwów ekipie Miguela Falasca. Niestety dla Cuprum, Skra wyjechała z Lubina z pełną zdobyczą punktową.
Facundo Conte otworzył wynik tego spotkania. Na 0:2 podwyższył reprezentant Polski, Karol Kłos. Lubinianie pierwsze dwa punkty zdobyli po zagrywce autowej przyjezdnych. Skra kontrolowała grę i szybko osiągnęła rezultat 3:7. W pierwszym secie lubinianie nie mogli się odnaleźć na parkiecie i ulegli mistrzowi kraju, 15:25.
W kolejnej części spotkania, ekipa Gheorghe Gianni Cretu nieco się otrząsnęła i zaczęła miejscami dość wyrównaną potyczkę z Bełchatowem. Na wyróżnienie na pewno zasługują Ivan Borovnjak, Jeroen Trommel oraz Dmytro Pashytskyy, którzy kilkakrotnie zaskakiwali rywali ciekawymi atakami, które zamieniali na punkty dla Cuprum. Warto wspomnieć także o dwóch z rzędu asach serwisowych Łukasza Łapszyńskiego. Pomimo jednak lepszej gry niż w pierwszej odsłonie meczu, lubinianie przegrali 20:25.
Trzeci set był chyba najlepszy w wykonaniu Cuprum Lubin. Co prawda na początku Skra dość szybko wyszła na prowadzenie 1:3, ale równie szybko gospodarze otrząsnęli się i doprowadzili do stanu 3:3. Mecz toczył się niemal punkt za punkt. Po stronie Skry często punktował Maciej Muzaj. W ekipie gospodarzy, ponownie dobre zawody rozgrywali siatkarze z zagranicy. Pomimo ambitnej gry, lubinianie przegrali 22:25 i cały mecz 0:3.
– W pierwszej partii Lubin był chyba nieco stremowany, albo podenerwowany, bo my niczego rewelacyjnego nie graliśmy, natomiast prowadziliśmy wysoko. Drugi set był pod nasza kontrolą, poza ostatnim. W tym trzecim secie, to my sami zepsuliśmy chyba z dziesięć zagrywek i napsuliśmy sobie krwi. Z tego też względu, ta gra była bardziej wyrównana. Aczkolwiek lepsza dyspozycja Lubina – Mariusz Winiarski, przyjmujący Skry Bełchatów.
– Nie udało się niestety nawiązać równorzędnej walki, jak w poprzednim meczu. Nie wyglądało to tak, jakbyśmy chcieli. Wiedzieliśmy jednak z kim gramy, mistrz Polski. Nie poddajemy się i będziemy walczyć w następnych meczach – przyznaje Łukasz Łapszyński, przyjmujący Cuprum Lubin.