46-latka i 2-letnie dziecko z podejrzeniem koronawirusa

33888

Wczoraj wieczorem przez media społecznościowe lubinian obiegła sensacyjna wiadomość. Plotka podawana od jednej osoby do drugiej urosła do ogromnych rozmiarów. Sprawdzamy. Rzeczywiście do jednej z lubińskich przychodni zgłosiła się kobieta, która poczuła się źle. Gdy powiedziała lekarzowi, że wróciła właśnie z Włoch, została odizolowana i przewieziona na oddział zakaźny szpitala we Wrocławiu. Wyniki badań tej pacjentki powinny być znane najpóźniej w piątek. Dziś natomiast z lubińskiego MCZ-u na oddział zakaźny odwieziono też 2-letnie dziecko.

Fot. Pixabay

– Pacjentka w wieku średnim, która wróciła z nart z północnych Włoszech, od paru dni czuła się źle, miała typowe objawy grypopodobne. Zgłosiła to lekarzowi. W związku z tym, żeby czegoś nie przegapić, została skierowana na oddział zakaźny do Wrocławia. Została przewieziona naszą karetką, zgodnie z instrukcjami Głównego Inspektora Sanitarnego, czyli została ubrana w szczelny fartuch, rękawice, maseczkę. Tak samo została ubrany ratownik medyczny, który przewoził tę pacjentkę – mówi Artur Kwaśniewski, prezes CDT Medicus w Lubinie, gdzie do przychodni zgłosiła się kobieta.

– Pacjentka została od razu wyizolowana. Czekała na transport w izolatce – dodaje, jednocześnie podkreślając, że nie oznacza to jeszcze, że kobieta ma koronawirusa. – Są to typowe objawy dla grypy, bo jest wysoka gorączka i bóle mięśniowe. Objawem, który może mówić o zaawansowanej chorobie związanej z tym wirusem są duszności. Takie objawy mogą być przy przeróżnych schorzeniach wirusowych i w 98 procentach zwykle są to objawy innych chorób wirusowych, w tym na przykład grypy. Jednak jeżeli pacjent ma w wywiadzie coś jeszcze i to coś jeszcze to jest: z kim się kontaktował, skąd wrócił, jeżeli wrócił z zagrożonych terenów, czyli Azja, Włochy lub kontaktował się z osobami, które wróciły z tamtych terenów, to wtedy u każdego z nas zapala się dodatkowa lampka: „Uwaga, tego pacjenta trzeba izolować, przebadać, sprawdzić, żeby nie było to ognisko endemiczne infekcji tym wirusem”. I tak w tym przypadku zostało zrobione – podkreśla.

Fot. Pixabay

Jak udało nam się dowiedzieć, pacjentka, która przewieziona została do Wrocławia, to 46-letnia mieszkanka powiatu lubińskiego, która była we Włoszech, w regionie, w którym występuje koronawirus, od 8 do 19 lutego.

Na oddziale zakaźnym Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu, gdzie trafiła lubinianka, zostanie sprawdzone, czy rzeczywiście chodzi o koronawirusa.

– Pacjentka jest w ogólnym stanie dobrym. Ma typowe objawy grypowe. Będziemy znali dokładne wyniki badań do końca tygodnia – informuje Urszula Małecka, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu.

– Każda placówka ma swoje procedury w takich przypadkach. Jeśli lekarz zadecydował, to miał powody. Okres wylęgania tego wirusa wynosi 21 dni, więc mniej więcej tyle pacjentka będzie przebywała w izolacji, aby w pełni wykluczyć, czy to koronawirus – mówi Janina Szelągowska, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Lubinie. – Jeśli osoby przebywały we Włoszech czy w Chinach i mają objawy podobne do grypy, czyli wysoką temperaturę i odczuwają problemy z oddychaniem, powinny się zgłosić bezpośrednio do szpitala zakaźnego. Najbliższy znajduje się właśnie we Wrocławiu przy ul. Koszarowej – dodaje.


AKTUALIZACJA. Kiedy tekst ukazał się już na stronie, otrzymaliśmy informację, że do wrocławskiej kliniki – także z podejrzeniem koronawirusa – odwieziono z Lubina 2-letnie dziecko. Rzeczywiście. Jak nam potwierdza Piotr Milczanowski, prezes Miedziowego Centrum Zdrowia, do tutejszej izby przyjęć zgłosiła się para Włochów z dzieckiem. – Akurat przebywali na naszym terenie, ich dziecko dostało bardzo wysokiej gorączki, więc zadzwonili na numer alarmowy z pytaniem, co mają zrobić. Skierowano ich do najbliższej izby przyjęć i tak trafili do nas – tłumaczy prezes MCZ.

Rodzina została umieszczona w izolatce, zadziałały wszystkie procedury, dziecko zostało zbadane przez lekarza w rękawiczkach, maseczce i specjalnym kombinezonie, podano mu lek przeciwgorączkowy. – Jesteśmy niemal pewni, że to zwykła infekcja, a nie koronawirus, ale musimy działać zgodnie z procedurami, stąd – biorąc pod uwagę fakt, że dziecko przyjechało z Włoch – zostało przetransportowane do szpitala klinicznego na Chałubińskiego we Wrocławiu, gdzie zostanie poddane szczegółowym badaniom – podsumowuje.

Dodajmy, że do tej pory nie zdiagnozowano żadnego przypadku koronawirusa u dziecka. Co więcej, specjaliści od chorób zakaźnych byli zdania, że wirus nie atakuje dzieci.

współpraca MB, MS


POWIĄZANE ARTYKUŁY