Międzypokoleniowe pięściarskie spotkanie

1410

Przez ponad dwadzieścia lat reprezentowali barwy pięściarskiego Zagłębia Lubin. Dzięki sukcesom w kraju nasze miasto było przez nich rozsławione i każdy wiedział, że trzeba się z tym klubem liczyć. Po zawieszeniu rękawic na kołku przyjaciele z ringu kroczą przez życie, często pomagając sobie w różnych sprawach. Jeśli tylko mogą, spotykają się i rozmawiają, jakby właśnie zakończyli wspólny trening.

Spotkanie w restauracji obok Regionalnego Centrum Sportowego zainicjował Władysław Siwak. Należy podkreślić, że niegdyś walczył w jednej kategorii wagowej ze Stefanem Wojtysiem i Wiesławem Niemkiewiczem – mistrzem Polski z 1976 roku.

– Zostałem przyjęty do Lubina, jako zawodnik, bo Wiesław Niemkiewicz miał w tym czasie kadrę narodową. Byłem bardzo młodym zawodnikiem, a w średniej wadze trzeba było uzupełnić kadrę. Jeśli chodzi o tych młodszych zawodników z późniejszych lat to oni byli wtedy juniorami. My, nie kupowaliśmy zawodników z zewnątrz. Ci młodsi, zastępowali starszych – podkreśla Władysław Siwak.

Pierwsze większe spotkanie po latach, pięściarze zorganizowali w 1997 roku. Ostatni raz widzieli się w takiej grupie w 2015 roku, gdzie byli obecni także Kazimierz Folta, Ryszard Zaraza czy świętej pamięci Wiesław Niemkiewicz.

Wicestarosta lubiński, który mocno obecnie wspiera także młodych pięściarzy wierzy, iż niebawem dojdzie do kolejnego takiego spotkania.

Pandemia nieco pokrzyżowała plany w kwestii spotkań, ale jak podkreśla żona byłego pięściarza Zagłębia Lubin Andrzeja Tworusa, przyszedł w końcu na nie czas i trzeba ten moment wykorzystać i powspominać czasy świetności boksu w Lubinie i różne sytuacje życiowe jak leczenie siniaków mrożoną wołowiną.

– Mąż raczej nie chciał, żebym była obecna na jego walkach, ale na moje pytanie dlaczego, odpowiadał, a wiesz jak to człowiek wygląda po takiej walce, albo na deskach w ringu. Powiem jeszcze tak w żartach, że mąż, kiedy był uderzony w oko to przyjeżdżał z takim wielkim siniakiem. Moją rolą było wtedy, aby wołowina była w domu – wspomina Elżbieta Tworus.

Pięściarski klub miał wielu wspaniałych trenerów, a pierwszym był Tadeusz Herman. Na spotkaniu byli dwaj szkoleniowcy, Mieczysław Massier i Czesław Dymek. Ten drugi to 82-letni trener, który pracował w Lubinie dziewięć miesięcy i bardzo zżył się z zawodnikami. Ma także żonę z naszego regionu. – Do tej pory mam z chłopakami kontakt i przyjeżdżam na spotkania. Janusz Zarenkiewicz, Rysiu Cal, Marian Wardęga czy Mieczysław Massier. Wszyscy są wspaniali – podkreśla były zawodnik i trener, który pamięta czasy Feliksa Stamma.

Można o nim powiedzieć, że jest pewnego rodzaju łącznikiem między ekipą trenującą pod okiem olimpijczyka Kazimierza Paździora a zespołem prowadzonym już przez Józefa Kiciora, Pawła Grudzińskiego czy Mieczysława Massiera. Mowa o lubinianinie i wychowanku Zagłębia – Zbigniewie Siwaku, który boksował w klubie od 1979 roku.

– Największym przeżyciem dla mnie było to, że ci starsi zawodnicy, moi idole z dziecięcych lat, trenują teraz razem ze mną na jednej sali. Mile wspominam Stasia Drozda, który mnie tak wprowadzał i został moim przyjacielem – podkreśla Zbigniew Siwak, wielokrotny mistrz Dolnego Śląska dla Zagłębia Lubin.

 

Na spotkaniu obecni byli trenerzy Czesław Dymek i Mieczysław Massier, a także zawodnicy: Marian Wardęga, Zygmunt Michalczyk, Czesław Rojek, Zbigniew Siwak, Marcel Łada, Piotr Siwak, Janusz Zarenkiewicz, Zenon Świderski, Wojciech Misiak, Dariusz Terepka, Zenon Senio, Stanisław Mostkowski, Ryszard Mruk, Józef Strzechowski, Marek Węgierski, Krzysztof Magolan, Zdzisław Wawrzyniak, Andrzej Krzak, Andrzej Tworus, Roman Jasiński, Zenek Kogut, Krzysztof Czajkowski i Władysław Siwak.

Fot. Mariusz Babicz


POWIĄZANE ARTYKUŁY