Miasto wchłonie gminę?

18

Najwyższa pora rozpocząć rozmowy na temat przyłączenia wsi do miasta – uważa prezydent Lubina Robert Raczyński. – To rozwiązałoby liczne problemy mieszkańców, którzy tylko mieszkają w gminie wiejskiej, ale tak naprawdę korzystają z infrastruktury miasta. W Lubinie uczą się, pracują i spędzają czas wolny – podkreśla włodarz.

 

O przyłączeniu wsi do miasta zaczął ostatnio coraz głośniej mówić prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski. Temat pojawił się też w Lubinie. – Kiedy pojawił się problem z finansowaniem nauki dzieci wiejskich w szkołach miejskich, zgłosiły się do mnie delegacje rodziców z gminy wiejskiej, które pokazały, że problem jest dużo szerszy – tłumaczy Robert Raczyński. – Mieszkańcy zaproponowali, bym rozważył, czy najlepszym rozwiązaniem nie byłoby połączenie wsi z miastem – dodaje.

Takim problemem dla wsi jest choćby komunikacja. W mieście bardzo rozwinięta, z dużą częstotliwością kursowania autobusów, na wsiach już znacznie utrudniona. – I tak mieszkańcy gminy przyjeżdżają do Lubina na przykład do kina. Ale kiedy zechcą wypić piwo, nie mają już jak wrócić do domu – podaje przykład włodarz Lubina.

– Nasze miasto jest bardzo specyficzne: mamy trzy urzędy – miejski, gminy i starostwo, które obsługują właściwie tego samego petenta. Pora coś z tym zrobić – zauważa Robert Raczyński.

Na początek prezydent proponuje, by rozszerzyć komunikację. Dzięki temu w gminie autobusy kursowałyby z podobną częstotliwością jak w mieście.

– I z taką propozycją zwrócę się do pani wójt – tłumaczy prezydent. Jednocześnie nie ukrywa, że zaproponuje Irenie Rogowskiej, by scalić obie gminy. – Nie chodzi o przyłączenie Obory lub Osieka, czyli tych wsi, które bezpośrednio przylegają do miasta, bo to nie rozwiązuje problemu. Trzeba raz na zawsze uporządkować te kwestie. Gmina wiejska już dawno straciła swój wiejski charakter. Trudno znaleźć tam krowy czy konie. Tam pobudowali się mieszkańcy Lubina, którzy popołudniami chcą mieć ciszę i spokój, ale ich życie dalej kręci się wokół Lubina. Tylko PIT-y, czyli pieniądze, które trafiają do gminy, zostawiają w gminie wiejskiej – podsumowuje prezydent.

Współpraca pomiędzy obydwoma samorządami układa się dobrze, ale gminy zaczynają liczyć swoje pieniądze. Rząd nakłada na samorządy coraz więcej obowiązków, ale nie zabezpiecza źródeł ich finansowania. Każdy szuka więc oszczędności, by nie płacić za coś, co należy do obowiązków drugiej gminy, jak na przykład nauka dzieci mieszkających w podlubińskich wsiach w miejskich szkołach.


POWIĄZANE ARTYKUŁY